Część radnych chce przesunąć termin wejścia w życie Strefy Czystego Transportu o dwa lata. Taką propozycję zgłaszał między innymi Grzegorz Stawowy z Koalicji Obywatelskiej, tłumacząc że w 2024 roku do miasta nie wjechałoby ponad 20% wszystkich pojazdów:
W podobnym tonie wypowiadał się radny Michał Drewnicki z Klubu Prawa i Sprawiedliwości, komentując że dodatkowe dwa lata pozwoliłyby mieszkańcom w naturalny sposób wymienić najstarsze pojazdy.
Grzegorz Stawowy z klubu radnych Platformy Obywatelskiej podkreśla że wymiana samochodów w ciągu najbliższych 4 lat będzie stanowić ogromny wydatek dla mieszkańców: - Jeżeli nawet tylko 100 tysięcy ludzi musi zmienić samochód w ciągu 4 lat, to ci ludzie muszą wydać ok miliarda złotych z prywatnych pieniędzy. My naprawdę tego od nich oczekujemy? Proszę pamiętać, ze do wymiany pieców dopłacała gmina. Tutaj mówi tak: miasto wam zabrania mówi tak, a wy musicie to zrobić.
- Naszym zdaniem żadna poprawka, która przesuwa albo rozmiękcza w zakresie silników diesla jest nie do zaakceptowania. To jest tworzenie wydmuszki, a mieszkańcy wyraźnie powiedzieli: albo coś, co ma działać, albo nic. Więc jak mamy robić coś, co będzie wydmuszką, to nie robimy - odpowiadał Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
Wprowadzenia Strefy Czystego Transportu jak najszybciej domaga się Krakowski Alarm Smogowy tłumacząc, że przez stare samochody na Alei Krasińskiego notowane są najgorsze wyniki jakości powietrza.