- Zaproponowali inny przebieg trasy, ale po naszych analizach nie możemy się na niego zgodzić - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Tomasz Pałasiński, szef krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Zostaje więc po staremu. Do wyburzenia jest kilkanaście domów i budynków gospodarczych. Protestujący mieszkańcy nie chcieli rozmawiać z naszym reporterem. Niewykluczone, że odwołają się od decyzji środowiskowej. Wtedy przygotowania do budowy trasy S7 przedłużą się co najmniej o kilka tygodni lub nawet miesięcy.

Urzędnicy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad spotkali się we wtorek z mieszkańcami dwóch niewielkich miejscowości: Poradowa i Parkoszowic pod Miechowem. Spotkanie było ważne, bo dotyczyło budowy trasy S7 z Krakowa do granicy z województwem małopolskim. Niewielka grupa ludzi Poradowa może zablokować przygotowania do tak ważnej dla Krakowa i Małopolski inwestycji. Mieszkańcy nie chcą się zgodzić na planowany przebieg nowej trasy. Musieliby bowiem oddać swoje działki skarbowi państwa w zamian za odszkodowanie. Chodzi o kilkanaście domów i budynków gospodarczych. Protestujący zaproponowali nieco inny przebieg trasy, który omija ich tereny. Na to z kolei nie zgadzają się mieszkańcy pobliskich Parkoszowic.

- Tak jak mówiliśmy to nie jest tak, że zmiana trasy spowoduje, że nie wyburzymy żadnych budynków - tłumaczył Tomasz Pałasiński, szef krakowskiego oddziału Dyrekcji.

Przypomnijmy, rząd chce sfinansować budowę z oszczędności na przetargach. Jest obawa, że jeśli procedury będą trwały zbyt długo, pieniądze pójdą na inną inwestycję, która nie ma podobnych problemów.

 

 

 

(Maciej Skowronek/ko)

Obserwuj autora na Twitterze: