"Krakowski Uniwersytet Rolniczy nie nadzorował odpowiednio kupna substancji chemicznych przez pracowników" - powiedział podczas konferencji w Krakowie Piotr Kosmaty, rzecznik prokuratury apelacyjnej.

 

Posłuchaj: 

 

]

Brunon K. miał w ramach przygotowań do zamachu prowadzić eksperymenty z materiałami wybuchowymi w pomieszczeniach uczelnianych. Według prokuratura Kosmatego było to możliwe, bo uczelnia nieodpowiednio nadzorowała użytkowanie niebezpiecznych środków chemicznych przez pracowników.

"Wszystkie środki chemiczne nasza uczelnia kupuje w oparciu o zasady przetargów publicznych" - przekonywała w rozmowie z Radiem Kraków Izabella Majewska, rzecznik prasowy Uniwersytetu Rolniczego. Według niej jest to niemożliwe, aby Brunon K. kupił środki wybuchowe do swoich nielegalnych eksperymentów za pieniądze uczelniane.

Jak twierdzi, po aresztowaniu Brunona K. została przeprowadzona wewnętrzna kontrola procedur uczelnianych i przestrzegania reguł BHP. Według niej nie wykazała ona uchybień.

"Przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm z zamiarem zabicia jak największej liczby przedstawicieli władz wykonawczej i ustawodawczej" - taki zarzut usłyszał Brunon K., doktorant Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. W czwartek prokuratura apelacyjna złożyła wobec niego akt oskarżenia do sądu.

Brunon K. swój zamach na sejm miał przygotowywać od 2010 roku. Zgromadził kilkadziesiąt kilogramów materiałów wybuchowych, ale też broń, karabiny maszynowe i zdalnie sterowane zapalniki. Stworzoną przez siebie bombę chciał umieścić w samochodzie, który miał podjechać pod budynek sejmu.
[

 

Posłuchaj, co mówił podczas konferencji w Krakowie Piotr Kosmaty, rzecznik prokuratury apelacyjnej


Brunon K. przez większość czasu działał sam, starał się jednak werbować studentów do współpracy. Podczas wykładów w Toruniu i na krakowskim Uniwersytecie Rolniczym przekonywał studentów do "zmiany władzy na drodze rewolucji". Oferował też szkolenia w dziedzinie "materiałów wybuchowych, ale też wysadzania mostów, dróg i torów kolejowych".

 

 

Posłuchaj: 

 

]

Brunon K. miał w ramach przygotowań do zamachu prowadzić eksperymenty z materiałami wybuchowymi w pomieszczeniach uczelnianych. Według prokuratura Kosmatego było to możliwe, bo uczelnia nieodpowiednio nadzorowała użytkowanie niebezpiecznych środków chemicznych przez pracowników.

"Wszystkie środki chemiczne nasza uczelnia kupuje w oparciu o zasady przetargów publicznych" - przekonywała w rozmowie z Radiem Kraków Izabella Majewska, rzecznik prasowy Uniwersytetu Rolniczego. Według niej jest to niemożliwe, aby Brunon K. kupił środki wybuchowe do swoich nielegalnych eksperymentów za pieniądze uczelniane.

Jak twierdzi, po aresztowaniu Brunona K. została przeprowadzona wewnętrzna kontrola procedur uczelnianych i przestrzegania reguł BHP. Według niej nie wykazała ona uchybień.

"Przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm z zamiarem zabicia jak największej liczby przedstawicieli władz wykonawczej i ustawodawczej" - taki zarzut usłyszał Brunon K., doktorant Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. W czwartek prokuratura apelacyjna złożyła wobec niego akt oskarżenia do sądu.

Brunon K. swój zamach na sejm miał przygotowywać od 2010 roku. Zgromadził kilkadziesiąt kilogramów materiałów wybuchowych, ale też broń, karabiny maszynowe i zdalnie sterowane zapalniki. Stworzoną przez siebie bombę chciał umieścić w samochodzie, który miał podjechać pod budynek sejmu.
[

 

Posłuchaj, co mówił podczas konferencji w Krakowie Piotr Kosmaty, rzecznik prokuratury apelacyjnej


Niedoszły zamachowiec, zdaniem śledczych, w pobliżu Sejmu chciał wysadzić wojskową ciężarówkę wypełnioną materiałami wybuchowymi. Jego celem miał być prezydent, premier, ministrowie oraz posłowie.

Czytaj także: Pomocnik Brunona K. nie jest w pełni poczytalny

Przypominamy: Brunon K. jest poczytalny. Jego areszt został przedłużony


IAR/Karol Surówka