Niemal każda instytucja ma przygotowany czarny scenariusz na taką ewentualność, ale na szczęście żadna do tej pory nie musiała z niej skorzystać. Liczba chorujących pracowników jest pod kontrolą. Przykładowo w krakowskim Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania na kwarantannie przebywa zaledwie 20 osób z około tysiąca pracowników. Jak zapewnia Piotr Odorczuk z MPO, spółka ma przygotowany plan na sytuację kryzysową, to znaczy nie realizować części usług, a część realizować z opóźnieniem. To te usługi, które nie są kluczowe dla działania miasta, nie chodzi oczywiście o odśnieżanie, czy odbiór odpadów z posesji.
Na razie nie ma też mowy o zagrożeniu dla krakowskiej komunikacji miejskiej. Jak wylicza Marek Gancarczyk z krakowskiego MPK, obecnie w spółce z powodu choroby nie ma 34 osób, a 10 przebywa na kwarantannie. Jeżeli potrzeba, to żeby utrzymać obecny stan komunikacji, kierowcy i motorniczy będą mieć nadgodziny.
Aby do takich scenariuszy nie dochodziło, ma właśnie pomóc czas skrócenia kwarantanny. Jak przekonują eksperci, umożliwia to charakterystyka wariantu omikron, szybciej niż przy poprzednich występują objawy i krócej trwa zakażenie - przyznaje doktor Marek Posobkiewicz, były Główny Inspektor Sanitarny.
Szacuje się jednak, że nawet co czwarty pracownik może u szczytu fali przebywać w izolacji lub być chory. Jak podkreśla wojewoda małopolski Łukasz Kmita, najbardziej trzeba przygotować na to ochronę zdrowia, na przykład rozważyć, czy przy dużej liczbie zachorowań wśród lekarzy i pielęgniarek, tych lżej przechodzących zakażenie, nie skierować do pracy na covidowe oddziały.
To oczywiście czarny scenariusz. Na razie rosnąca liczba zakażeń nie wpływa na rosnącą liczbę chorych w szpitalach. W Małopolsce przebywa w tym momencie ponad 1700 osób chorych na COVID-19, a 170 jest na intensywnej terapii. A tylko dzisiaj w naszym regionie potwierdzono 3230 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 37 osób. Natomiast blisko 47 tysięcy przechodzi kwarantannę. To tak jakby zamknąć cały Chrzanów i Krynicę - Zdrój.