Jak mówią rodzice dzieci, które są atakowane przez ucznia ich klasy, problem trwa od września ubiegłego roku.
- Wielokrotnie doszło do bicia, kopania, uderzania w głowę i popychania. Takie sytuacje zdarzają się codziennie. W przypadku mojego syna, który ma niedosłuch - wyciągnięto mu z uszu aparaty słuchowe. Inne rzeczy to szarpanie, ciągnięcie za koszulkę - mówią rodzice.
Według relacji rodziców, uczeń paraliżuje też przebieg lekcji w tej klasie.
- Lekcje nie odbywają się w normalnym trybie. Są krzyki, są szarpania, chodzenia na czworaka, to też wiemy od nauczycieli, udawanie zwierzątek - dodają.
Dyrekcja szkoły odmawia komentarza w tej sprawie i odsyła do Urzędu Miasta Krakowa. Wydział Edukacji i Projektów Edukacyjnych informuje z kolei, że rozstrzygnięcie tego problemu nie leży w jego kompetencji. Sprawą powinna zająć się Rada Miasta.
Dyrektorka szkoły przed komisją
Skarga rodziców na działanie dyrektorki szkoły trafiła do Komisji Skarg Wniosków i Petycji Rady Miasta Krakowa, która uznała ją za zasadną. Z wyjaśnień złożonych przez dyrektorkę podczas posiedzenia komisji wiemy, że rodzice dziecka sprawiającego problemy zwrócili się z wnioskiem o diagnozę w poradni pedagogiczno-psychologicznej, bo dziecko nie posiada orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego. Dodatkowo dyrektorka szkoły stwierdziła, że po kontroli przeprowadzonej na początku grudnia przez kuratorium "zostały wyciągnięte konsekwencje" wobec ucznia. Jakie konkretnie? To nie zostało jednak określone. Nie wie tego też kuratorium, które nie dostało w tej sprawie żadnej informacji. - o czym poinformował Radio Kraków Małopolski Wicekurator Oświaty Artur Pasek.
Ponadto, jak czytamy w wyjaśnieniach dyrektorki szkoły przedstawionych podczas prac komisji, "zapewniono obecność nauczyciela współorganizującego proces kształcenia w wymiarze 20 godzin, poinstruowano nauczycieli, jak należy zachowywać się w sytuacji zagrożenia uczniów".
Rodzice: nic się nie zmienia
W lutym zorganizowano też zajęcia integracyjne dla uczniów klasy, do której chodzi chłopiec, odbyło się także spotkanie z rodzicami. Ci jednak przyznają, że od tego czasu, zachowanie chłopca nie uległo poprawie. Małopolski wicekurator oświaty Artur Pasek zapewnił, że kuratorium sprawdzi w najbliższym czasie, co w tej sprawie od grudnia zrobiła dyrekcja szkoły.
- Kurator nie tylko żąda od dyrektora informacji o realizacji zaleceń, które zostały wydane w tym przypadku dyrektorowi, ale będziemy także badać, czy rzeczywiście zostały wdrożone te regulacje, które dyrektor wskazał jako realizację zaleceń. I to myślę, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni będziemy starali się sprawdzić - mówi.
Dobro jednostki czy dobro ogółu?
O to, co dyrektor może zrobić w takiej sytuacji zapytaliśmy prawnika. Adwokat Anna Niedźwiecka z fundacji Colectivia wskazuje, jakie kroki może w tej sprawie podjąć dyrekcja szkoły.
- Na wniosek dyrektora, za zgodą kuratora, może być przeniesiony do innej placówki oświatowej. Wydaje się, że dyrektor powinien wziąć pod uwagę, co jest ważniejsze, czy interes tego konkretnego ucznia, czy interes ogółu - wyjaśnia mecenas.
Wiemy jednak, że dyrekcja szkoły nie podjęła takich działań, o czym informuje Małopolski Wicekurator Oświaty Artur Pasek
- Nie, taki wniosek dyrektora nie wpłynął. Jest to ostateczność, jeśli chodzi o narzędzia, jakie dyrektor ma w zakresie wykorzystania statutowych zapisów - poinformował Małopolski Wicekurator Oświaty Artur Pasek.
Tymczasem rodzice nie kryją, że boją się posyłać swoje dzieci do szkoły.
- Obawiam się puszczać syna, bo to jest strach. Rzadko jest dzień, żeby mój syn nie oberwał - mówią.
Sprawa bicia i nękania uczniów ciągnie się od 7 miesięcy.