"Samoloty OLT z Krakowa nie latają, zawieszone są wszystkie loty, co oznacza że żaden samolot w barwach OLT u nas ani nie wyląduje ani od nas nie odleci. Późnym wieczorem dowiedzieliśmy się, ale nie od przewoźnika tylko ze strony internetowej, że tych lotów już nie będzie" - mówi rzeczniczka lotniska w Balicach Urszula Podraza.



Z kolei na lotnisko w Warszawie przyjechali pasażerowie, którzy nie wiedzieli o odwołaniu ich lotów. Niestety na miejscu nie są w stanie dowiedzieć czy uda się im dzisiaj dotrzeć do celu. Twierdzą, że jeszcze wczoraj po południu i wieczorem nikt nie odwoływał żadnych lotów. Klienci oczekują, że linie, które odwołały połączenia zapewnią im - prócz zwrotu kosztów - możliwość bezpłatnego powrotu do miast, z których przyjechali do Warszawy.



W opublikowanym wczoraj po 22:00 komunikacie na swojej stronie internetowej przewoźnik poinformował, że wszystkim pasażerom, którzy za pośrednictwem www.oltexpress.com lub OLT Express Call Center kupili bilety na odwołane rejsy, przysługuje prawo do zwrotu kosztów. Pasażerowie mają zostać osobiście powiadomieni o zmianach i przysługujących im prawach.



Kilka godzin wcześniej linie zawiesiły wszystkie loty obsługiwane przez turbośmigłowe samoloty ATR - mimo że jeszcze w środę przedstawiciele przewoźnika zapowiadali, że rejsy obsługiwane przez te samoloty zostaną zawieszone dopiero od 10 sierpnia. Jak pisze portal gazeta.pl, powodem nagłego wstrzymania rejsów mogą być kłopoty z płatnościami OLT Express wobec firm leasingujących samoloty.



W środę OLT Express ogłosił poważne cięcia w siatce połączeń krajowych. Od 11 sierpnia miało być zlikwidowanych 13 tras, a na kilku kolejnych miała być zmniejszona liczba rejsów. Do tej pory OLT Express obsługiwał 28 połączeń zagranicznych i 10 z polskimi miastami.



(IAR/jp)