Powodów takich zmian jest kilka. Przede wszystkim coraz więcej mieszkańców stać na samochód. Dziesięć lat temu na 1000 krakowian auto miało tylko 200. Dziś aut jest ponad 300.
Oprócz tego w ostatnich 10 latach szybciej od komunikacji miejskiej rozwijała się sieć dróg. To zdaniem spacjalistów nie jest dobry kierunek zmian w tak dużym mieście jak Kraków. Jako przykład podają Ruczaj, gdzie zbudowano nową sieć tramwajową, a zaraz obok szeroką dwupasmówkę. Efekt - na Ruczaj wciąż szybciej można dojechać autem.
Nie sprawdza się również rozwiązanie "parkuj i jedź". Jak wynika z badań krakowskiej Politechniki - zaledwie 0,1 % mieszkańców wykorzystuje ten sposób dojeżdżania do pracy.
Park and Ride to system miejskich parkingów, znajdujących się na obrzeżach miasta. Do tej pory w Krakowie zbudowano dwa: na Ruczaju i przy ul. Balickiej.
W założeniu mieszkańcy przedmieść Krakowa mają tam dojechać autem, zaparkować, a później poruszać się na komunikacją miejską. "Potrzeba jeszcze czasu, zanim to rozwiązanie się przyjmie" - uspokaja w rozmowie z Radiem Kraków Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Posłuchaj Michała Pyclika
Dodatkowo, specjaliści z Politechniki Krakowskiej zbadali, że tylko nieco ponad 1 procent mieszkańców wykorzystuje rower jako środek dotarcia do pracy czy szkoły. 30-krotnie więcej Krakowian woli poruszać się pieszo, niż jednośladem. Co więcej, zaledwie około 40% Krakowian deklaruje, że w ogóle ma w domu rower. "Te liczby łatwo jednak zmienić" - przekonuje Andrzej Szarata, specjalista Politechniki krakowskiej zajmujący się badaniem systemów komunikacyjnych. "W Berlinie udział ruchu rowerowego 10 lat temu był na naszym poziomie. Rozwinięto infrastrukturę i teraz mają już 10%" - podkreśla Szarata.
Takich absurdów w Krakowie jest więcej. Wiceprezydent Krakowa, Tadeusz Trzmiel, który jest odpowiedzialny za miejski transport, zapowiedział tymczasem zmiany. Pierwsza nastąpi już we wrześniu. Ma zostać zwiększona częstotliwość kursowania autobusów rano i popołudniu.
(Karol Surówka/ko)