Wobec zbliżających się wojsk Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku , Niemcy wyprowadzali ludzi z wielu obozów, między innymi z Gross-Rosen i Stutthof. Termin "marsze śmierci" powstał w środowisku byłych więźniów, a później został przyjęty przez historyków.


Kiedy 27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona weszła na teren obozu w Auschwitz-Birkenau, uwolniła 7500 więźniów , w tej grupie było ponad 500 dzieci. W Oświęcimiu, który był jednym z największych miejsc męczeństwa i zagłady II wojny światowej, zginęło ponad milion sto tysięcy osób, głównie Żydów , ale także przedstawicieli kilkudziesięciu innych narodów.


Główny marsz z Auschwitz wyruszył 17 stycznia do Wodzisławia Śląskiego. Trasa liczyła 63 kilometry. Więźniowie, skrajnie wyczerpani pobytem w obozie i morderczą pracą, maszerowali w głąb Trzeciej Rzeszy , gdzie mieli służyć jako darmowa siła robocza na potrzeby niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Wśród nich byli także ludzie młodzi i dzieci. Na silnym mrozie, przekraczającym nawet minus 20 stopni, ubrani jedynie w obozowe pasiaki, więźniowie mieli do pokonania od 20 do 30 kilometrów dziennie i często nocowali pod gołym niebem. Każde odejście od trasy czy trudności w nadążeniu, esesmani karali natychmiastowym rozstrzelaniem. Mimo to, próby ucieczki były ponawiane, a okoliczna ludność z narażeniem życia udzielała pomocy więźniom.


22 stycznia transport dotarł do stacji kolejowej Loslau (Wodzisław), gdzie załadowano więźniów do węglowych wagonów kolejowych jadących w kierunku Austrii i Niemiec.



W najdłuższy "marsz śmierci" liczący 250 kilometrów wyruszyło 3200 więźniów z podobozu w Jaworznie , którzy przeszli do KL Gross Rosen na Dolnym Śląsku. Z obozu koncentracyjnego w Stutthof na Pomorzu Niemcy ewakuowali 11 tysięcy więźniów. W "marszu śmierci" mieli oni do pokonania, w zależności od grupy, od 120 do 170 kilometrów. Marsz przeżyło 7 tysięcy osób . Z KL Stutthof, łącznie z podobozem w Gdyni, ewakuowano też drogą morską około 5 tysięcy więźniów. Barki rzeczne nie były przystosowane do podróży pełnomorskiej i przewozu ludzi. Więźniów umieszczano w ładowniach pod pokładem wyścielonych zgniłą słomą, bez dostępu do świeżego powietrza i światła. Szacuje się, że na "barkach śmierci" zginęła połowa przewożonych osób.


Wielu więźniów, którzy przeżyli "marsz śmierci", zostało rozstrzelanych w obozach, w których się znaleźli w Trzeciej Rzeszy. Więźniarki z Prus Wschodnich pędzono do Palmicken, obecnie Jantarnyj, gdzie rozstrzelano około 3 tysięcy kobiet.

IAR