Prokuratura i Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, które prowadzą śledztwo w sprawie ataku, wiedzą już kto za nim stoi. Dla dobra śledztwa nie chcą jednak ujawniać szczegółów. Hakerzy nie zażądali dotychczas okupu od MPK, w sprawie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów.

Informacji związanych z atakiem po raz kolejny domagają się od MPK krakowscy radni miejscy. Prezes MPK został poproszony o stawienie się na poniedziałkowe posiedzenie komisji infrastruktury. Nie przyszedł, bo zaproszenie zostało wysłane mailem, a od czasu ataku nadal nie działają skrzynki mailowe MPK, o czym spółka oficjalnie informowała. Radni chcą więc, by prezes MPK pojawił się na trwającej właśnie sesji miasta.

Atak ze wschodu

Do ataku doszło 3 grudnia rano. Wtedy też przestała działać między innymi aplikacja mobilna Krakowskiej Karty Miejskiej. Problemy pasażerów skończyły się kilka dni temu, ale prace w MPK nadal trwają.

Tydzień po ataku przywrócone zostało działanie aplikacji Krakowskiej Karty Miejskiej oraz Karty Krakowskiej. Działa też strona internetowa MPK oraz rozkłady jazdy. Spółka nadal nie jest w stanie potwierdzić, czy doszło do wycieku danych osobowych pasażerów. MPK prosi o zastrzeżenie numeru PESEL osoby, które posiadają swoje konta w systemie.

Wciąż trwa śledztwo policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pracują również informatycy, którzy stopniowo przywracają wewnętrzne systemy w spółce. Ze względów bezpieczeństwa nie mogły zostać uruchomione skrzynki mailowe. MPK nie jest w stanie kontaktować się z pasażerami tą drogą. Nie wiadomo, jak długo potrwają naprawy i kiedy zostaną usunięte wszystkie skutki ataku.

Atak hakerski na systemy MPK przeprowadziła międzynarodowa grupa przestępcza ze Wschodu. Oprócz tego w nocy z 3 na 4 grudnia doszło także do próby sabotażu infrastruktury energetycznej. MPK nie chce ujawnić szczegółowych informacji ze względu na prowadzone śledztwo.