Fot. Tomasz Bździkot
(Magdalena Zbylut-Wiśniewska/łk)
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.
Henryk Jacek Schoen odpiera zarzuty. Kobiety twierdzą, że do nadużyć z jego strony dochodziło od wielu lat. Tymczasem wielu internautów krytykuje je m.in. za zbyt długie milczenie w tej sprawie. Jak podkreśla Kamińska - ofiara milczy z wielu powodów, przede wszystkim - lęku.
"Kiedy uświadomiłyśmy sobie, że stałyśmy się częścią niezwykle ważnego procesu, postanowiłyśmy iść tą drogą i dźwignąć to wszystko. Natomiast w którymś momencie chyba zabrakło nam zwykłej psychicznej i fizycznej siły, bo ten medialny rozgłos i szum nie był naszym zamiarem, a stał się gigantyczny. Nie wiemy, co będzie. Każda z nas zadaje sobie to pytanie. Kiedy się spotykamy, to patrzymy na siebie zaskoczone, szczęśliwe w dużej mierze, że sprawa ruszyła tak szybko i w trybie pilnym, że nie udało się nas uciszyć. Myślę, że dobrze się to wszystko potoczyło dla dobra środowiska artystycznego i chyba kobiet w Polsce. Mamy dużo problemów systemowych, jeżeli chodzi o ofiary gwałtu i molestowania, jak i problem traktowania aktorek i aktorów przez dyrektorów czy producentów własnościowo, przedmiotowo. Mnie to bolało od lat" - mówi Kamińska.
Wszystkie kobiety będą zeznawać przed sądem przy udziale prokuratora i ich pełnomocnika. Taką formułę przewiduje się w przypadku przestępstw o charakterze seksualnym, aby nie zwiększać traumy pokrzywdzonych. Następnie przesłuchany zostanie dyrektor sceny.
"Nie przywiązywałbym się do liczb. Osób pokrzywdzonych, jak i świadków może być znacznie więcej" - mówił w rozmowie z Radiem Kraków Wojciech Nartowski, adwokat i pełnomocnik aktorek. Oficjalnie prokuratura wie o pokrzywdzonych 9 kobietach. "Trwają przesłuchania pracownic, ale niebawem czynności przyspieszą" podkreśla Nartowski.