Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada, że celem ustawy jest ograniczenie negatywnego oddziaływania na środowisko i zdrowie ludzi wielkoobszarowych terenów zdegradowanych. Przepis zakłada możliwość starania się o środki europejskie i krajowe przez samorządy, na które spada ten obowiązek.
Poseł Aleksander Miszalski uważa, że usuwanie "bomb ekologicznych" powinno być wprost finansowane z budżetu państwa. Proponuje model amerykański.
"W Stanach Zjednoczonych jest coś takiego, co się nazywa 'superfund act' i to jest prawo, zgodnie z którym państwo przejmuje odpowiedzialność za te obszary. Państwo je identyfikuje, ale również przedstawia i wykonuje działania naprawcze. Co jest również istotne, jak najszybciej powinny być podawane do publicznej wiadomości informacje o tym, że dany teren zdegradowany, zanieczyszczony. W tej chwili ta lista jest tajna"
- mówi Miszalski.
Specustawa określa pięć obszarów poprzemysłowych na terenie całego kraju. Nie ma wśród nich między innymi terenu byłego kombinatu w Nowej Hucie, który według posła Miszalskiego również powinien być objęty pomocą rządową.