Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

"Albo hotel Cracovia, albo wysokiej klasy architektura"

  • Kraków
  • date_range Środa, 2013.04.24 10:07 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 04:03 )
"Budynek jest świadectwem swojego czasu i broni się jako architektura" - mówił o hotelu Cracovia Krzysztof Szczerski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby hotel miał jednak zostać zburzony, to nie może go zastąpić bieda-architektura - podkreśił polityk.

fot. Archiwum Radia Kraków


"W miejscu hotelu Cracovia musi być dobra architektura" - przekonywał na antenie Radia Kraków krakowski poseł PiS Krzysztof Szczerski. Jego zdaniem Hotel Cracovia razem z kinem Kijów broni się jako architektura. Poseł Szczerski przyznał jednak, że do budynku nie ma sentymentu. Jego zdaniem, gdyby w miejscu hotelu miał powstać nowy budynek, musiałby to być dobry projekt, bo to miejsce zasługuje na dobra architekturę. "Ważne by powstał obiekt, który nie zakłóci perspektywy na Kopiec Kościuszki" - mówił poseł Szczerski w Radiu Kraków.

Wyniki TNS Polska: hotel Cracovia powinien zostać

Rozmowa Jacka Bańki z Krzysztofem Szczerskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości


Według badań TNS OBOP dla Radia Kraków, 61% krakowian chciałoby zachowania hotelu Cracovia a 19% jego wyburzenia. Do jakiej grupy pan by się zaliczył?

- Hotel Cracovia razem z kinem Kijów broni się jako architektura. Te dwa zespoły w tamtym miejscu ze sobą współgrają. Obiekt może zostać, ale nie mam do tego budynku wielkiego sentymentu. Grunt, żeby na tym miejscu nie powstało nic, co zburzyło by perspektywę na Kopiec Kościuszki od strony ulicy Piłsudskiego. Żeby tam nie powstała bieda-architektura. Albo zachowajmy Cracovię, bo to nie jest zły budynek, albo zbudujmy tam coś o wysokiej klasie architektonicznej.

Mówi pan bieda-architektura, ale jak patrzymy na hotel Cracovia dzisiaj to nie jest to właśnie przykład bieda-architektury?

- To zależy, czy ktoś ma wrażliwość architektoniczno-estetyczną. Ten budynek jest świadectwem swojego czasu, próby budowania w Polsce Modernizmu. Pod tym względem ten budynek się broni. Jak popatrzymy na Sheraton pod Wawelem, to jest klasyczna bieda-architektura, która była budowana nie dla biednego inwestora. Dodatkowo miała być zbudowana z zachowaniem pewnej wrażliwości estetycznej tego terenu. Niestety wyszedł koszmar. Jak mam wymienić dzisiejszą Cracovię na Sheraton, to wolę Cracovię.

Jak pan sobie wyobraża kompromis między władzami miasta a prywatnym właścicielem obiektu? Przy założeniu, że taki kompromis jest w ogóle możliwy.

- Przede wszystkim po stronie władz miasta leży obrona klimatu architektonicznego tej części miasta. Tego bym oczekiwał od władz. Mam nadzieje, że obronią pomysł na to, żeby ta przestrzeń była otwarta. Pierwotnie miał tam powstać budynek nawiązujący do Muzeum Narodowego. To miała być taka brama miejska. Tą koncepcje miasto musi uratować. Od inwestora oczekiwałbym, żeuszanuje wagę tego miejsca i wprowadzi tam wyjątkową architekturę. To będzie świadczyło dobrze o inwestorze i podniosłoby rangę Krakowa. Oczekuję tam zachowania pewnej przestrzeni. To nie może być dobudowane do maksimum działki bo zasłoni perspektywę na kopiec. Nie może to być także maksymalizacja zysku na danym terenie. Kraków ma prawo mieć swoje wymogi wobec inwestorów.

Czyli rozumiem, że broni pan zagrania miasta, związanego z wpisaniem Cracovii na listę obiektów chronionych po tym, jak inwestor już budynek kupił? Miasto dobrze zrobiło? Wielu nazywa to zagraniem nie fair.

- Jedna rzecz mnie tutaj dziwi. Dziwi mnie, że transakcja dochodzi do skutku w tak niepewnej prawnie sytuacji. Dziwi mnie także, że zmiany uwarunkowań następują po kontrakcie. Pytanie, do jakiego stopnia inwestor kontaktował się z władzami miasta? To mnie zaskakuje i martwi. Inwestor może teraz czuć się potraktowany tak, że zmieniły się reguły gry w trakcie zabawy. Najważniejszy jest dialog i odpowiedzialność obu stron. To nie może być siłowe pasowanie między miastem i inwestorem. Wszyscy muszą zrozumieć, jak ważne jest to miejsce. W wielu innych miejscach zrobiłoby różnicę, gdyby obie strony, inwestorzy i miasto, rozumieli, że wspólnie dbamy o coś, co jest ważne w Polsce. Krakowski Park Kulturowy być może byłby tu rozwiązaniem.

Pan ma osobiste wspomnienia związane z Cracovią?

- Muszę powiedzieć, że w Cracovii często nie bywałem. Mam sentyment do Cracovii, bo jestem kibicem klubu KS Cracovia, nazwa mi się dobrze kojarzy. Byłem tam ostatni raz na studniówce koleżanki. To było dawno temu. Mam dobre wspomnienia, ale z dawnych lat i prywatne.

Dzisiaj jak pan zamyka oczy i myśli o przyszłości tego miejsca to pan dalej widzi Cracovię?

- Widzę tam budynek podobny do Cracovii, który zachowuje duży plac i perspektywę. Coś co jest nowoczesną architekturą wysokiej klasy. Tego potrzebujemy. Jak widzimy po Ogrodzie Sztuki, który dostał nagrodę, jest w Krakowie miejsce na to, żeby wprowadzać nowoczesną architekturę wysokiej klasy.

Panie pośle, zmieniając temat, zaciera pan ręce po zwycięstwie Bolesława Piechy w wyborach uzupełniających do Senatu w Rybniku?

- Cieszę się i gratuluję panu senatorowi Piesze. Cieszę się, bo jest to czwarta z rzędu porażka PO w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Dwa razy przegrali wybory lokalne w Wielkopolsce, przegrali referendum odwołujące ich prezydenta miasta w Elblągu i przegrali na Śląsku. Jeśli PO przegrywa w Wielkopolsce, na Warmii i na Śląsku to znaczy, że przegrywa w całej Polsce.

To jest początek marszu triumfalnego?

- To jest początek szansy na zmiany w Polsce. Wygraliśmy w Rybniku, bo pracowaliśmy i spotykaliśmy się z ludźmi. Też tam byłem, był cały klub. Posłowie chodzili po ulicach i rozdawali ulotki. Nikt nie udawał, że jest wielkim posłem i nie będzie rozdawał ulotek. Pani minister Fotyga, pan Macierewicz, wszyscy chodziliśmy po Rybniku normalnie ulotkując za posłem Piechą. Jeśli się pracuje z ludźmi to widać, że to przynosi efekty. To jest moja największa satysfakcja z Rybnika.

Ten marsz triumfalny będzie ze Smoleńskiem na sztandarach? Zarówno pan jak i pan Piecha odżegnujecie się od teorii zamachu.

- Jeśli chodzi o mnie, uznaję to za teorię gazetową. Cieszę się, bo redaktor Stankiewicz w Rzeczpospolitej zaliczył mnie do klubu wątpiących.

Bo są agnostycy i niewierzący.

- Za to jestem wdzięczny. Chodziło o to, żeby uzasadnić, że wszyscy młodzi są przeciwko Smoleńsku.

Jest pan wierzącym, niewierzącym czy agnostykiem, jeśli chodzi o tę kwestię?

- Oczywiście Smoleńsk jest nieodzownym elementem naprawy polskiego państwa. Dojście do prawdy o Smoleńsku, także w relacjach z Rosją, to są dwa kluczowe elementy niezbędne do naprawy państwa. Nie ma dyskusji o tym, czy Smoleńsk czy nie Smoleńsk. Smoleńsk jest częścią, nie rdzeniem, programu naprawy państwa polskiego.

Jest pan wykładowcą uniwersyteckim, mamy obecnie drugi dzień egzaminów gimnazjalnych. W pana opinii gimnazja zdały swoją rolę po tych 14 latach?

- Nie. Nie sprawdziły się. To jest przejmujące doświadczenie na studiach, że dostajemy kolejne roczniki ludzi coraz mniej wprowadzonych w kulturę i w świadomość świata. To są ludzie sprawni w komunikacji, asertywni, ale nie poruszający się w świecie kultury, wiedzy i historii. Nie wiedzą kim są, skąd pochodzą. Upadek szkolnictwa, ociosanie młodych ludzi i wyposażenie ich w pakiet kulturowy jest zaskakujący. To jest rzecz, która wymaga radykalnej naprawy.

Mimo wszystko trzymamy kciuki za gimnazjalistów.

- Trzymamy kciuki, oczywiście. Wszystkim życzę dobrych wyników. Sukcesu życzę przede wszystkim tym, którzy mają ambicję. Trzeba mieć ambicję, żeby coś w życiu osiągnąć .

Część treści pod galerią środkową




Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię