Jak poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko, skierowany do sądu rejonowego akt oskarżenia dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, poprzez postrzelenie pokrzywdzonego z broni palnej.
"Ryszard G. zawiadomił o zdarzeniu służby ratownicze. W trakcie zdarzenia oskarżony był trzeźwy. W toku postępowania nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, uznając, że był to nieszczęśliwy wypadek" - przekazał prokurator.
Według ustaleń śledczych na początku grudnia ub.r. mężczyźni wybrali się na polowanie, które miało odbywać się w godzinach popołudniowych i wieczornych w rejonie podkrakowskiego Tyńca; G. telefonicznie zawiadomił koło łowieckie o tych planach. Do postrzału miało dojść po zakończeniu polowania, kiedy to znajomy odwiózł G. pod jego dom w Krakowie. Gdy mężczyźni wysiadali z auta, Ryszard G. wyciągał z samochodu sztucer. Wówczas broń wypaliła, a kula ugodziła pokrzywdzonego w głowę. Mężczyzna zginął na miejscu.
Według G. polowanie rozpoczęło się o godz. 18; w jego trakcie mężczyźni zauważyli wychodzące z zagajnika dziki, ale ponieważ były to warchlaki, to zdecydowali się do nich nie strzelać. Jak wskazał rzecznik prokuratury, "wówczas Ryszard G. załadował broń, a po rezygnacji ze strzału nie rozładował jej, a jedynie zabezpieczył". Następnie znajomi zdecydowali się wrócić do domu - na miejscu doszło do tragedii.
Prokurator przekazał, że wykonanie badań pomogło ustalić, iż broń, z której doszło do wystrzału, była sprawna. "Ustalono, że przy broni odbezpieczonej lekkie nawet przypadkowe dotknięcie języka spustowego, może spowodować zwolnienie iglicy i odpalenie naboju. Przewożenie załadowanej i odbezpieczonej broni było nieprawidłowe i doprowadziło do niekontrolowanego wystrzału, a w konsekwencji doznanych urazów przez pokrzywdzonego - do jego zgonu" - wyjaśnił prok. Hnatko.
Jak dodał, według prokuratury właśnie przez takie działanie G. doprowadził do śmierci pokrzywdzonego, za co - w przypadku uznania winy - grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.