Prokuratura oskarżyła Elżbietę K., Ewę P. i Andrzeja P. o to, że w kwietniu 2016 r. wyłudzili łącznie 241 tys. zł, wywołując u pokrzywdzonych przekonanie o swoich wpływach w Urzędzie Kontroli Skarbowej i podejmując się korzystnego dla nich załatwienia wyniku licytacji pojazdów i apartamentów w ramach postępowań egzekucyjnych.

Wprowadzili ich przy tym w błąd, co do rzeczywistego przeznaczenia pieniędzy przekazanych na wpłatę wadium na poczet licytacji.

Ponadto Elżbieta K. została oskarżona o wyłudzenie 6,5 tys. zł – m.in. za obietnicę decyzji o odroczeniu zapłaty podatku VAT dzięki swoim wpływom w urzędzie skarbowym; oraz kolejnych 3 tys. zł za obietnicę pomocy innej osobie w otrzymaniu dotacji rządowej na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Podawała się przy tym za pracownika Ministerstwa Finansów i powoływała na wpływy.

Dodatkowo Elżbieta K. i Andrzej P. odpowiedzą przed sądem za to, że podając się za pracowników Ministerstwa Finansów, prowadzących kontrolę w Urzędzie Miasta, wyłudzili w hotelu w Łebie usługi hotelowe za ponad 15,5 tys. zł.

Elżbieta K. była już wcześniej karana za oszustwa.

Jak poinformowała prokuratura, zawiadomienie w tej sprawie złożył jeden z deweloperów, któremu Ewa P. zaproponowała współpracę przy inwestycji w postaci prywatnego domu pomocy społecznej. Jako osobę pomocną przy pozyskaniu bezzwrotnych dotacji ze Skarbu Państwa na budowę i doposażenie DPS-u wskazała Elżbietę K., która pracowała kiedyś w Urzędzie Kontroli Skarbowej.

Dotacje miały wynosić od 700 tys. zł do nawet 2 milionów zł. Ewa P. podkreślała swoją wiedzę na ten temat, zdobytą m.in. na szkoleniach w Szwajcarii, oraz ręczyła za Elżbietę K., posiadającą liczne kontakty wśród osób odpowiadających za dotacje.

Oskarżona proponowała także pokrzywdzonemu udział w aukcjach komorniczych, w których miały być rzekomo licytowane apartamenty i samochody zatrzymane przez Urząd Skarbowy za wyłudzanie podatku VAT. Mężczyzna otrzymał nawet listę samochodów, spośród których miał wybrać te, które go interesowały. Łącznie jako wadia wpłacił 241 tys. zł. Wraz z inną osobą był także namawiany do współpracy przy "przejmowaniu" ośrodków wypoczynkowych w Kołobrzegu. Do sfinalizowania transakcji nie doszło.

Za zarzucane czyny oskarżonym grozi kara od 1 roku do 15 lat pozbawienia wolności.

 

 

PAP/Dominika Baraniec/jgk