Metropolita przewodniczył liturgii Wigilii Paschalnej, która w Wielką Sobotę odbyła się w katedrze na Wawelu. Jak podkreślił w wygłoszonej homilii, w jej trakcie "przeżywamy naszą piękną radość, bo za chwilę obecni pośród nas katechumeni, przygotowani do przyjęcia sakramentu chrztu i bierzmowania, staną się nowymi źródłami światła w świecie zepsutym i przewrotnym; nowymi światłami w Chrystusie". To dzięki nim, jak wskazał, "Kościół - matka nasza będzie znowu przeżywał swoją młodość, będzie miał nowych świadków, gotowych do (niesienia) wspaniałego świadectwa swej wiary, nadziei i miłości".
Jak wskazał, zdecydował się przytoczyć przy tym relacjonowaną przez Sky News historię dwóch młodych żołnierzy ukraińskich, brutalnie torturowanych i zamordowanych przez rosyjskich agresorów. Pawło Chołodenko i Wiktor Bałaj mieli po 28 lat i mieszkali we wsi Zdwyżiwka w obwodzie kijowskim. Mężczyźni przyjaźnili się od dzieciństwa, razem też służyli w wojsku - kiedy w ich kraju wybuchła wojna, zdecydowali się ponownie walczyć.
"Wpadli w ręce rosyjskich żołnierzy. Dopiero teraz, kiedy miejscowość, w której (to) przeżywali została wyzwolona przez Ukraińców, zobaczono ich zmaltretowane w sposób przerażający ciała. Te ciała oglądały ich matki" - przywołał abp Jędraszewski. "Pierwsza, 48-letnia Tetiana Chołodenko, matka Pawła mówiła: +byli torturowani, to były przerażające tortury, nie oszczędzono żadnej części ciała - palców, ramion, nóg. Trudno to wypowiedzieć, ale powiem: zabili Pawła strzałem w usta z karabinu, jego mózg był w kapturze płaszcza. Jest ciężko, bardzo ciężko+" - przywoływał słowa kobiety.
Hierarcha zwrócił uwagę na świadectwo kobiety, która początkowo podkreślała, że pragnie zemsty. "Ale po chwili (deklarowała): +nie możemy tak mówić, prawda? Bo wtedy bylibyśmy tak źli, jak oni. Nie możemy zachowywać się tak jak oni. Ale chcę, żeby ich ukarano+" - relacjonował arcybiskup.
Druga z matek, 49-letnia Ołena Bałaj, jak przytaczał metropolita, podkreślała, że jej jedynaka zabiły "te bękarty; faszyści go torturowali". "Za co? Co zrobił? Nie jest winny, to tylko chłopak. (...) Jego ostatnie słowa były takie: mamo, kocham cię, ale muszę iść, muszę bronić Ukrainy. Mamo, kocham cię" - cytował jej relację arcybiskup.
W kontekście dramatycznej historii obu matek i ich zamordowanych synów wskazywał na konieczność szukania siły w wierze. "Moc przebaczenia, odejścia od żądzy zemsty, gotowość, by żyć na nowo, nowym życiem, do którego zachęca nas i którego najwyższym wzorem jest zmartwychwstały Chrystus - to jest siła i moc naszej wiary, siła miłości, przebaczenia, gotowości do pojednania z Bogiem i drugim człowiekiem" - podkreślił arcybiskup.