Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Kora i Satie

  • Robert Konatowicz
  • date_range Środa, 2018.08.08 14:29 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 08:32 )
Tłumy zgromadzone na Powązkach pożegnały dziś znakomitą Artystkę rodem z Krakowa.

Pożegnaliśmy Korę

 

W ostatniej drodze towarzyszyła Korze muzyka kompozytora, którego wielbiła od młodości. Muzyka, która koiła jej smutki i powodowała, że czuła się jak w niebie. Ten kompozytor to urodzony 17 maja 1866 roku- Éric Alfred Leslie Satie, znany bardziej jako Erik Satie.

Był (tak jak Kora) niespokojnym artystycznym duchem.

Postanowił uwolnić muzykę z wszelkich ozdobników i nadmiernych ambicji metafizycznych, w które wbił kompozytorów Wagner. Związał się z ruchem kubistycznym, dadaizmem, surrealizmem, współpracował z Picassem, Diagilewem, Cocteau, Picabią i Marcelem Duchampem.

Malcolm McLaren włóczył się z nim 24 lata temu po Paryżu:

Teraz obydwaj przechadzają się po mitologicznych Polach Elizejskich. Dołączyła do nich właśnie Olga z Krakowa-zwana Korą. Pewnie spotkają też Demeter.

Słynna aleja w Paryżu wzięła swa nazwę z mitologii greckiej-tam Pola Elizejskie były odpowiednikiem raju.

A propos Grecji -kierunek Kreta.. Świetny kierunek na wakacje:

Kora uwielbiała Helladę, a szczególnie właśnie Kretę-zwłaszcza w maju.

A na cmentarzu towarzyszył Jej ten utwór:

Erik Satie-Gnossiennes. Cykl fortepianowy o niezwykłej nazwie. Neologizm kompozytora-po polsku mógłby brzmieć "Gnozjenki".

Tytuł z wieloma asocjacjami.

Pierwsza odsyła do gnozy. Satie przez kilka lat odwiedzał różokrzyżowców, w końcu zerwał z sektą i w roku 1892 założył swój własny kościół o nazwie: „Egłise metropolitarne d'Art de Jesus Conducteur”, którego był jedynym wyznawcą i kapłanem. Skłaniał się ku mistycyzmowi i jednocześnie uwielbiał kabarety na Montmartrze. Ten dualizm słychać w muzyce.

Druga wiedzie nas na Kretę. Są to czasy działań Evansa w Knossos i serii odkryć archeologicznych, które przyniosły wręcz modę na kulturę minojską i mit o Tezeuszu i Ariadnie. Knossos-to po łacinie Gnossus- (tak jest np. w "Eneidzie"). Można żartobliwie powiedzieć, że snująca się linia melodyczna zdająca się nie mieć początku i końca jest nicią Ariadny.

My zaś jako Tezeusze zagubieni w labiryncie szarej codzienności zostaniemy wyswobodzeni dzięki owej nici-MUZYCE .


 

 

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię