Głosowanie poprzedziła siedmiogodzinna burzliwa dyskusja. Aktywiści zapowiadają wejście na drogę sądową. Zarząd województwa oraz radni Prawa i Sprawiedliwości argumentują jednak, że zmiany były podyktowane praktycznymi względami.
"Uchwała antysmogowa w 2017 roku była podejmowana w innej sytuacji, przy innych realiach i byliśmy wtedy bardziej optymistyczni. To jest przede wszystkim danie troszeczkę oddechu i dłuższego czasu na to, żeby mieszkańcy mogli podjąć decyzję co do modernizacji urządzeń grzewczych" - mówi Gawron.
"Ograniczona liczba instalatorów, ograniczona liczba kotłów, które można kupić, ograniczona ilość narzędzi, akcesoriów instalacyjnych, drastyczny wzrost cen nośników energii, który obserwujemy teraz. Nie można udawać, że tego nie ma. Ma to obiektywne znaczenie" - podkreśla Krystian.
"Jeżeli ktoś nie zrobił do dziś zmian albo nie rozpoczął ich, albo przynajmniej nie zaprogramował, to to półtora roku go nie uratuje. To jest tylko, że tak powiem, udawanie, że coś się robi" - komentuje Kośmider.
"64 gminy opowiedziały się za. To są gminy mniejsze. Jeżeli policzymy ich populację, to jest 24% Małopolan. Jeżeli popatrzymy na gminy, które opowiedziały się przeciwko, które nie chcą zmian, to jest 40% Małopolan, więc na wszystkich tak naprawdę polach wyniki konsultacji zostały zignorowanie i to jest bardzo przykre" - mówi Dworakowska.
"Ta poprawka całkowicie demontuje dotychczasowe działania antysmogowe. Jest niespójna i niezgodna z wieloma przepisami prawa lokalnego, ale także prawa krajowego czy dyrektyw unijnych. W związku z tym czeka nas pewnie bój sądowy w tej sprawie. Ale pomijając bój sądowy, miejmy świadomość tego, że największą szkodę, jaką dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość zrobiło, to jest zafundowanie tej dyskusji, która demobilizuje" - stwierdza Urynowicz.