"Pierwotny termin zakończenia inwestycji to 30 czerwca tego roku. Jeszcze jesienią 2014 roku poprosili starostwo powiatowe w Bochni o przesunięcie terminu zamknięcia ulicy Krzeczowskiej. Inwestycja ma się zakończyć do 31 października. Każdy dzień zwłoki to 2500 zł kary" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Katarzyna Kępa - Hamuda z bocheńskiego starostwa powiatowego. 

Teoretycznie kolejarze powinni zapłacić bocheńskiemu starostwu także za 4-miesięczne opóźnienie w pracach. Ale jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć Radiu Kraków, urzędnicy poszli na rękę PKP. Przedłużyli porozumienie bez wezwania do zapłaty kar umownych. Kolejarze w zamian za to sfinansowali położenie 1,5 kilometra nakładki asfaltowej na drodze w Jodłówce.

Wydłużenie zgody na zamknięcie ulicy Krzeczowskiej i wynegocjowanie od kolejarzy dodatkowych prac, to jedno z ostatnich działań poprzedniego zarządu powiatu bocheńskiego. O wydłużeniu utrudnień nikt jednak nie poinformował kierowców.

Po zakończeniu prac kierowcy nie będą już musieli jeździć przez przejazd kolejowy, ale przejadą pod wiaduktem.

Fot. Bartek Maziarz

W terminie nie zakończy się też na pewno przebudowa wiaduktu na ulicy Wygoda, który powinien być gotowy w czerwcu. To właśnie przez zalanie tej budowy z potoku Babica i przelanie się wody na tory, 25 maja trzeba było na kilka godzin wstrzymać ruch pociągów - o czym już informowaliśmy w Radiu Kraków.

Burmistrz Bochni Stefan Kolawiński przyznał, że w sprawie opóźnienia przebudowy wiaduktu na ulicy Wygoda chce się pilnie spotkać z PKP. Nie wiedział jednak, czy i w tym przypadku przedłużenie prac i zamknięcie popularnego skrótu dla kierowców może się wiązać z nałożeniem kar przez bocheński magistrat na PKP.

Przebudowa wiaduktu kolejowego na ulicy Wygody ma przynieść jeszcze większe zmiany niż budowa obiektu na Krzeczowskiej. Do tej pory wiadukt na ulicy Wygody był tak niski, że mieściły się pod nim jedynie samochody osobowe, a ruch był prowadzony wahadłowo. Po zakończeniu prac powstaną tam dwie jezdnie, a przejazd będzie miał 3,5 metra wysokości.

 

(Bartek Maziarz/ew)