"Dokładnie czytajmy umowy, fragmenty napisane drobnym druczkiem. Mamy prawo prosić o wyjaśnienia niektórych kwestii umów, także na piśmie" – podkreśla Leszek Jastrzębski, miejski rzecznik konsumentów w Nowym Sączu.
Przed zakupem wycieczki wakacyjnej przede wszystkim sprawdźmy organizatora, czy działa legalnie. Można to zrobić poprzez stronę turystyka.gov.pl. Tam znajdziemy Centralną Ewidencję Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych prowadzoną przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Warto też zajrzeć do rejestru dłużników, by dowiedzieć się, czy wybrane przez nas biuro nie ma zaległości finansowych.
Przydatne są również fora internetowe, na których można znaleźć opinie dotyczące biur podróży, czy wywiązały się z zawartej z klientami umowy.
Sceptycznie należy podchodzić również do wszelkiego rodzaju promocji. Kiedy widzimy wyjątkowo atrakcyjną cenę wycieczki w szczycie sezonu turystycznego, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. W takich sytuacjach często zdarza się, że standard w hotelu znacznie odbiega od tego, który widzieliśmy na folderach.
Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, możemy składać reklamację już na miejscu, a kiedy nie przyniesie rezultatu również po powrocie w biurze podróży. Przyda się do tego dokumentacja w postaci zdjęć zrobionym np. pokojom, które nie spełniały naszych oczekiwań. Fotografia ułatwi starania o ewentualne odszkodowanie. Organizator wypoczynku na rozpatrzenie reklamacji ma 30 dni. Przepisy nie określają, jakich kwot w ramach odszkodowania możemy się domagać, dlatego przydatna jest tutaj tzw. tabela frankfurcka, a można ją znaleźć na stronie konsument.gov.pl.
Coraz częściej niezadowoleni klienci żądają od biur podróży zadośćuczynienia za zmarnowany urlop. Nie chodzi tutaj o straty majątkowe, ale krzywdy w sferze uczuć i wrażeń. Mamy z nimi do czynienia np. kiedy zamiast się relaksować, denerwujemy się niższym niż w ofercie standardem hotelu. Zadośćuczynienie za zmarnowany urlop może wynieść nawet kilkanaście tysięcy zł.
(Marta Jodłowska, Joanna Porębska/ew)