„Wojny nie zatrzymaliśmy, ale w przypadku połowy wykonanych telefonów zostaliśmy usłyszani; informacja o tym, co się dzieje na Ukrainie została przekazana” – twierdzi Senuta.
Idea uruchomienia kampanii „Zadzwoń do Rosji” zrodziła się w wyniku zablokowania w Rosji po inwazji na Ukrainę sieci społecznościowych oraz przerwania działalności radia Echo Moskwy i telewizji Dożd, zablokowania niezależnego portalu informacyjnego Mediazona. Ta akcja ma być przeciwwagą dla kremlowskiej propagandy.
„Nasza kampania obecnie jest chyba największą informacyjną akcją społeczną na rzecz Ukrainy, a naszym celem jest zadzwonienie do 40 mln mieszkańców Rosji” – powiedział Senuta tłumacząc, że 40 mln numerów udało im się pozyskać z oficjalnych rejestrów.
W akcję włączyli się wolontariuszy z ponad 100 krajów, głównie z Litwy, Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec i USA. Liczba połączeń w ciągu jednego dnia waha się od 3 tys. do nawet 15 tys. „To zależy, ile osób się zaangażuje w tym konkretnym dniu” – tłumaczy Senuta.
Osoba wykonująca telefon powinna znać język rosyjskim. Najlepiej mówiąca po rosyjsku bez akcentu, bo jak wskazuje inicjator akcji „mówiąca w języku obcym lub z akcentem wzbudza nieufność i może zaszkodzić sprawie”.
„To są trudne rozmowy. Jedne są bardzo krótkie, bo ktoś po drugiej stronie od razu odkłada słuchawkę. Są rozmowy trwające 5-7 minut. W ciągu 15-20 minut można przekazać już więcej informacji i przekonać, a zdarzają się też rozmowy godzinne” - twierdzi Senuta.
W kampanię można się włączyć wchodząc na portal callrussia.org, gdzie są wskazówki, w jaki sposób wykonuje się połączenie i jak prowadzić rozmowę, a umieszczone tam hasła takie jak "Tylko Rosjanie mogą powstrzymać Putina", albo "Tylko prawda może powstrzymać wojnę" mają zachęcać do przyłączenia się do kampanii „Zadzwoń do Rosji”.