Bez świąt, na etacie po 10 godzin bez ustawowych przerw, albo na innych warunkach umowy, z weekendami, ale za to do 12 godzin dziennie za kółkiem. Do 50 stopni w kabinie w upały, serio. W zimie obowiązek otwierania pierwszych drzwi, ale bez prawa do noszenia czapki w razie przeziębienia. I ten wspaniały humor pasażerów... Wpychanie monet do kasownika to już norma. Ostatnio wyrzucono z pracy kierowcę tuż przed emeryturą, bo się zatrzymał dla klientki poza przystankiem. Fakt, nie wolno. Kto zgłosił? Ta klientka, gdyż poczuła się obrażona przez tegoż kierowcę. Komiczna sytuacja. Tak, mój mąż zostaje dłużej, niż powinien, bo widzi, jak "klienci" biegną do jego drzwi. Wybaczcie, ludzie, ale teraz nie będzie już ryzykował.
Może by jakaś akcja Radia Kraków? "Jestem pasażerem, nie klientem" Tzn. traktuję transport publiczny jako miejsce publiczne, nie kupione w cenie biletu dla siebie razem z kierowcą i innymi pasażerami?
Bo kwestii łamania prawa pracy przez MPK i firmy współpracujące, to chyba lepiej nie poruszać... Subtelne w oczach urzędnika, ale dotkliwe dla pracownika naciąganie prawa to stan permanentny. Nie chcę, by mój mąż stracił pracę całkowicie. Pracodawca - cóż, taki kraj, taki los. Ale ludzie mogliby się postarać. LUDZIE, BĄDŹCIE MILI!!!!
Żona z dwójką dzieci
Przypominamy: materiał został nadesłany przez słuchacza. Chcesz się podzielić jakąś informacją? Zobaczyłeś coś ciekawego dotyczącego Krakowa, Małopolski i mieszkańców naszego regionu? Tu możesz skorzystać z naszego formularza