Program Czyste Powietrze wprowadzono sześć lat temu. Chodzi w nim o dofinansowanie „kompleksowej termomodernizacji budynków oraz wymiany starych i nieefektywnych źródeł ciepła na paliwo stałe na nowoczesne źródła ciepła spełniające najwyższe normy". Warto zatrzymać się dłużej przy termomodernizacji – dopiero teraz ma stać się ona warunkiem koniecznym do uzyskania dotacji na pompę ciepła albo kocioł gazowy.
Obowiązkowy audyt energetyczny
Rosną ceny nośników energetycznych (prąd, gaz, węgiel, pelet), więc termomodernizacja czyli ocieplenie domu i tym samym zmniejszenie zapotrzebowania na ciepło, staje się tak naprawdę kwestią kluczową
- mówi Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego.
I dodaje:
Termomodernizacja powinna być warunkiem koniecznym i Polski Alarm Smogowy będzie zabiegać o to, żeby został wprowadzony jakiś minimalny standard energetyczny. Domy, dla których jest dotacja, muszą po prostu go spełniać.
W programie będą zmiany, właśnie trwają konsultacje tych reform. Na czym mają polegać? Kolejnym warunkiem uzyskania dotacji powinien być, jak przekonuje KAS, obowiązkowy audyt energetyczny.
Często zwracaliśmy uwagę na ten problem. Cieszymy się, że będzie w końcu w jakiś sposób rozwiązany. Mówimy o dużych pieniądzach, więc tutaj możliwości na jakieś drobne, albo i nawet niedrobne, oszustwa niestety pojawiają się. Jeżeli chcemy dostać dotację, audyt energetyczny powinien być obowiązkowy, jego późniejsza realizacja również. Ale pojawia się kolejny problem, a mianowicie słaba jakość audytów energetycznych
- tłumaczy Dworakowska.
PAS proponuje więc wprowadzić listę rekomendowanych audytorów i wykonawców (lista rekomendowanych urządzeń już jest). A sam audyt ma pokazać, jak tłumaczy Dworakowska, kilka opcji do wyboru. Dowiemy się z niego, która jest najlepsza pod względem oszczędności energii, ale też dla naszego portfela.
Gminy pomogą wybrać źródło ciepła?
PAS zwraca uwagę, że program nie będzie efektywny, dopóki nie zostanie uproszczony. Jak to zrobić? Anna Dworakowska tłumaczy:
- Mamy obecnie ogromny problem z zatorami płatniczymi. Dzwonią do nas firmy, sfrustrowani klienci NFOŚ-u, którzy mówią, że czekają na zwrot dotacji, bo przypomnijmy w programie Czyste Powietrze trzeba najpierw wyłożyć pieniądze, a później dopiero te koszty są zwracane, więc oni czekają nawet kilka miesięcy. To nie są małe kwoty, to jest na przykład 50 tysięcy złotych, 70 tysięcy. Nie każdy może czekać na tą kwotę tak długo, pamiętajmy, że to powinno trwać nie dłużej niż miesiąc. W przypadku firm, które rozliczają się w systemie prefinansowania, to prowadzi nawet do bankructwa, ponieważ firma dostaje 50 procent zaliczki z NFOŚ-u, przeprowadza inwestycje, a na drugie 50 procent zaliczki czeka. Bardzo ważną kwestią jest dobra pomoc osobom ubogim czyli tym, które korzystają z najwyższego dofinansowania i tutaj był testowany system tak zwanych operatorów - albo to były firmy albo gminy, które rzeczywiście prowadziły przez ten proces wyboru źródła ciepła, decyzji co trzeba docieplić, a co nie. Pilotaż na pewno pokazał, że jest ogromna potrzeba na tego typu działania, szczególnie właśnie wśród tych osób mniej zaradnych, być może uboższych i że na pewno należy jakoś włączyć w te działania gminne ośrodki pomocy społecznej.
Do likwidacji wciąż 2 miliony kopciuchów
Ale nawet najlepiej zreformowany program nie będzie działał, jeśli nie będzie miał budżetu. I to jest kolejny duży problem.
Pieniądze, które zostały przeznaczone na program Czyste Powietrze z KPO, czy z Funduszu Spójności w ramach programu Feniks, właściwie już zostały zakontraktowane w tych wnioskach, które zostały złożone. Przypomnijmy, do programu co tydzień wpływa 6 tysięcy wniosków, to jest naprawdę ogromna skala, też skala wydatków. Wielokrotnie apelowaliśmy do ministra finansów, że przychody z unijnego systemu handlu emisjami, powinny w jakiejś nawet sporej części trafiać właśnie na program Czyste Powietrze. Brak jest planu, jak ten program finansować w nadchodzących pięciu latach, bo o takiej skali wyzwania mówimy. Mamy do likwidacji jeszcze ponad 2 miliony kopciuchów, zlikwidowaliśmy ponad milion, więc jesteśmy nawet nie w połowie tego procesu
- dodaje Dworakowska.