"Sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż rok temu. Wówczas pierwszą myślą było znaleźć  schronienie przed wojną.  Przez te 12 miesięcy wiele osób tutaj w Polsce, rozpoczęło nowe życie" – mówi Mykoła, przedsiębiorca z Ukrainy prowadzący jedną z restauracji w Krakowie. 
"Bardzo rzadko ktoś pytał wtedy o jakąś pracę, bo najważniejszy był dach nad głową. Potem każdy już myślał o tym. Niektórzy, którzy mieli pewne środki, otworzyli jakiś mały biznes –  kwiaciarnia, cukiernia, piekarnia –  niektórzy, którzy pracowali w firmach IT, nadal pracują, tylko już zdalnie" – wyjaśnia Mykoła.
Biznesy Ukraińców powstają nie tylko w Krakowie. O tym niech świadczy przykład czterech kobiet  z Ukrainy, które swoją kawiarnię postanowiły założyć w Tarnowie. Poznały się w tamtym roku w Polsce i zaczęły działać. 
Do Małopolski przyjechało też dużo młodych osób, studentów. Ci również często wiążą swoją przyszłość z naszym krajem. Eduard ma 19 lat, pochodzi spod Charkowa i przyjechał do Krakowa w czerwcu tamtego roku. Uczy się języka polskiego. W przyszłości chce działać w branży filmowej.
Takich osób są setki, a nawet tysiące. Według Wiaczesława Wojnarowskiego, konsula generalnego Ukrainy w Krakowie, do naszego kraju przyjechało nawet 7 milionów osób. Część z nich wyjechała dalej na zachód Europy, a część wróciła do Ukrainy. Takie osoby przebywały w Krakowie między innymi w Centrum Pomocy Ukrainie przy ulicy Kapelanka. Obecnie jest tam 320 osób. 
"Część osób to niepełnosprawni ludzie, którzy przekroczyli już 65. rok życia. Im ciężej znaleźć jakąś pracę, nie mają możliwości, środków finansowych" –  mówi pani Diana, która pomaga tam uchodźcom.
Jeszcze parę miesięcy temu w takich miejscach w Krakowie przebywało 700 osób. Teraz jest ich o połowę mniej.