"Kiedyś przeliczaliśmy żywność uratowaną przed zmarnowaniem przez Banki Żywności. Z tzw. rocznego odzysku objętością można by wypełnić trzy stadiony narodowe? - mówi Beata Ciepła z Banku Żywności.
Najczęściej wyrzucamy wędliny, jogurty, mięso, owoce.
Główne powód jaki podajemy to kończący sie termin ważności produktu. Często kupujemy zbyt dużo i nie zjadamy nadmiaru, póki jest świeży i da się go zjeść.
"Myślę, że w pewnej mierze wynika to z tego, że żywność jest stosunkowo tania. Jeżeli kupujemy wołowinę za 100 zł/kg, to szanuje ten produkt, zjem tyle, ile kupiłem. A jak coś jest tanie? Przecież można to wyrzucić" - tłumaczy Radiu Kraków Grzegorz Łapanowski z Fundacji Szkoła na widelcu.
A przecież ze zwiedniętej natki pietruszki możemy zrobić pesto, pomarszczoną paprykę możemy upiec i zrobić z niej sos. "Tak naprawdę bardzo mało Polaków planuje to, co będzie się jadło. Wystarczy zrobić listę produktów, które chcemy spożyć na śniadanie, obiad, kolację, a dopiero potem iść na zakupy. W ten sposób naprawdę ogranicza się marnowanie żywności" - radzi dietetyk, Katarzyna Pieczyńska.
"Nigdy nie zapomnę jednej z mam, która skarżyła się, że dzieci nie chcą jeść kanapek, które im szykuje. Po czym sama przyznała, że osobiści nie cierpi kanapek. Wniosek jest jeden: smaczne jedzenie się nie zmarnuje" - dodaje Grzegorz Łapanowski.
Badania pokazują, ze przeciętna Polska rodzina w ciągu roku do kosza wraz z niezjedzonymi produktami wyrzuca 2 tysiące złotych.
Szacunku do jedzenia trzeba uczyć też najmłodszych, by wiedziały, ile pracy wymaga np. upieczenie chleba, a mleko nie wzięło się... z kartonu.
Zobacz także: Nie marnuj jedzenia, podziel się nim. W Krakowie powstaje jadłodzielnia
(Katarzyna Maciejczyk/ew)