Irena Odrzywołek urodziła się w Byczynie (obecnie część Jaworzna), w 1925 roku w rodzinie górnika, sympatyka Polskiej Partii Socjalistycznej, który wychowywał dzieci w światopoglądzie lewicowym. Chodziła do miejscowej szkoły, pomagała w rodzinnym gospodarstwie rolnym. W spisie ludności z 1943 r. zapisana została jako „robotnica leśna”. W chwili wyzwolenia, w styczniu 1945 roku, miała skończone 19 lat. Była u progu dorosłości, ale na skutek wydarzeń wojennych nie miała ani wykształcenia, ani zawodu. Tuż po wyzwoleniu, w lutym 1945 roku w całym Jaworznie zaczął działać Związek Walki Młodych, taka przybudówka komunistycznego PPR. Zaczęli werbować do pracy w nowych strukturach administracji. W Jaworznie praca była tylko w kopalniach, więc każdy, kto nie chciał pracować w kopalni się zgłaszał.

Irena tak się dostała do Krakowa, choć wyjechała dopiero w ostatniej werbowanej grupie. Na początku pracowała w pralni jako kierowniczka, czyli już to był jakiś awans. Podejrzewam, a nawet jestem pewna, że z powodu braku kadry, której zawsze brakowało w więziennictwie, została przesunięta z pralni na strażniczkę oddziałową. Z dokumentów, jakie zostały wynika, że już rok później prosiła o zwolnienie. Napisała wyraźnie, że ona się do tego nie nadaje, że nie potrafi. I przypomina, że jak ją przyjmowali to gwarantowali, że na każde jej życzenie ją zwolnią.

Oficjalnie swoją prośbę motywowała chęcią wstąpienia w związek małżeński i chorobą matki, ale jak mówi Maria Leś-Runicka, to nie była prawda. Ona po prostu nie mogła tego znieść. Przekonała się wtedy, że bohaterowie są więzieni.

Byli tam osadzeni różni więźniowie: polityczni, kryminalni, folksdojcze, ludzie osadzeni w związku o współpracę z Niemcami czy podpisanie niemieckiej listy narodowościowej. Byli żołnierze Armii Krajowej, członkowie różnych organizacji konspiracyjnych, oddziałów partyzanckich

- wyjaśnia Krzysztof Pięciak z Instytutu Pamięci Narodowej.

Wśród osadzonych był między innymi Bolesław Pronobis, były żołnierz Armii Krajowej, który wcześniej zbiegł z więzienia w Tarnowie. Przy pomocy strażniczki, która przemyciła do więzienia broń. W Krakowie scenariusz ma się powtórzyć. Irena Odrzywołek zostaje wtajemniczona w plan ucieczki. „Przysięgam na mękę Zbawiciela, że to, co tutaj usłyszę, nikomu nie powiem” – składała wówczas przysięgę na krzyż. Zaczyna współpracować zarówno z więzionymi partyzantami jak i ich kolegami na wolności, między innymi z działającą w Krakowie 6. kompanią Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia”. Przemyca do celi trzy pistolety i dwa granaty. Podczas śledztwa zeznała, że broń i granaty zakupiła z własnych pieniędzy, sprzedając zegarek. 18 sierpnia 1946 r., w niedzielę kiedy na służbie było mniej strażników, doszło do rozbicia więzienia i uwolnienia kilkudziesięciu więźniów.

Cele były przepełnione i duszne. Jak wiemy z relacji samych osadzonych, był taki zwyczaj, że te cele otwierano w obrębie jednego oddziału i je wietrzono. I kiedy tak się stało, kiedy więźniowie jak zazwyczaj zaczęli domagać się otwarcia drzwi i strażnik to zrobił, ku swemu zaskoczeniu zobaczył najwyraźniej wymierzone w siebie lufy pistoletów. I tak stopniowo, wtajemniczeni w całą akcję więźniowie zaczęli opanowywać kolejne oddziały. Z kolei ci, co czekali na zewnątrz wiedzieli, że sygnałem, że akcja się powiodła ma być wywieszenie przez okno jednej z cel białej chustki. Krótko po 10 taka chusteczka się pojawiła.

Krzysztof Pięciak z Instytutu Pamięci Narodowej dodaje, że Ireny wtedy w więzieniu już nie było. Wyjechała dzień wcześniej do Niwki koło Sosnowca, do żony Pronobisa, by się ukryć. Już razem wyjechały do rodziny Pronobisa do Zakopanego. Potem była w Chorzowie. Zaczął się okres ucieczki, który trwał aż do piątego listopada, kiedy została zatrzymana w Gliwicach. Plany jej ucieczki za granicę nie zostały zrealizowane, ponieważ Pronobis nieopatrznie skorzystał z pomocy niejakiego kapitana pseudonim „Lawina”, którym był Henryk Wendrowski, pracownik Urzędu Bezpieczeństwa. Organizowanie rzekomej ucieczki było prowokacją bezpieki. Irena udzielała pomocy więzionym i prześladowanym wiedząc, że może ponieść za to karę. W zeznaniach przyznała się, że wniosła broń do więzienia „aby dopomóc tym ludziom w uzyskaniu wolności”.

Przypuszczam, że zetknięcie się z tym co zobaczyła, z tą krzywdą… zobaczyła młodych ludzi, bohaterów, bo nasłuchała się opowieści z okupacji. Wyobrażałam sobie co ona mogła przeżywać. To był jej straszny dramat – nie da się zostawić ludzi w potrzebie i obrócić się tyłem. W więzieniu były zatrudnione jeszcze inne dziewczęta z Byczyny, ale żadna się nie zaangażowała, tylko Irena. Do tego trzeba mieć siłę charakteru i gen odwagi. Miała świadomość, że czeka ją kara, ale na pewno nie spodziewała się za to co zrobiła kary śmierci.

Uważa Maria Leś-Runicka. Akt oskarżenia sporządzono już 18 listopada. Niejawna rozprawa sądowa odbyła się 3 grudnia, trwała 3,5 godziny, łącznie z 40-minutową przerwą. Wyrokiem Wojskowego Sadu Rejonowego w Katowicach Irena Odrzywołek została skazana na karę śmieci, utratę praw publicznych na zawsze i przepadek mienia. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski, argumenty o młodym wieku i robotniczym pochodzeniu Ireny Odrzywołek nie okazały się okolicznością łagodzącą. Wyrok wykonano 16 XII 1946 r. w Katowicach, cztery dni przez 21 urodzinami Ireny.

Została oczywiście pochowana anonimowo. Ciało zostało przewiezione do Panewnik, w tej chwili to są już Katowice, i została pochowana pod przysłowiowym płotem. Kapelan przekazał tę informację żonie Pronobisa i ona, dopóki mogła to jeździła na ten grób, tylko oczywiście nie we Wszystkich Świętych. Dokładnego miejsca pochówku nie przekazała, ale była ta wiedza, że na tym cmentarzu jest grób Ireny. Zachowała się też druga strona księgi zgonów, na której właśnie był zapis o pochówkach NN – jednej osoby w wieku 21en, a drugiej w wieku 29 lat.

Na tej podstawie zaczęły się poszukiwania miejsca grobu Ireny Odrzywołek, ale było to bardzo trudne przedsięwzięcie. Bardzo wiele się zmieniło – to nie było już miejsce pod płotem, tylko niemal sam środek cmentarza. Prowadzący prace IPN musiał wystąpić o zgody kilkudziesięciu osób, których bliscy byli pochowani w przybliżonym miejscu grobu Ireny. Ale jak podkreśla Maria Leś-Runicka, nikt nie odmówił, nikt nie powiedział „a co mnie to obchodzi”. Grób Ireny Odrzywołek znaleziono dopiero we wrześniu 2019 roku.

Miałam ten zaszczyt, że to ja dawałam próbkę do badań DNA. Tylu nas kuzynów było, bo rodzina teraz to prawie sto osób, że w zasadzie losowaliśmy, kto będzie tę próbkę dawał. Była pełna zgodność.

Szczątki Ireny Odrzywołek zostały uroczyście pochowane 18 sierpnia 2023 r. na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Rodzina decyduje o miejscu pochówku i pierwsza wersja była, że oczywiście Jaworzno. Ale ja tak sobie pomyślałam, że Kraków, a rodzina też to poparła. Irena w Byczynie spędziła tylko wczesne dzieciństwo. Całe jej życie, ofiara i poświęcenie jest tu, w Krakowie. W Byczynie już też mało kto z krewnych mieszka, a tu w Krakowie jest wśród swoich, wśród tych żołnierzy niepodległości.

W 2023 r. Irena Odrzywołek została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.



Agnieszka Srokosz

***

„Babskie Gadanie. Kobiety mają głos!” realizuje Fundacja ze Stali. Partnerami projektu są Fundacja Totalizatora Sportowego i Radio Kraków.