Choć zdarzyć się może przypadkiem, że na świeżej korze sosnowej lub świerkowej wyrosną nawet smardze, to jednak by mieć cień pewności, że w naszym ogrodzie będziemy zbierać grzyby nie warto zostawiać tego wyłącznie naturze. Musimy tu zadziałać nieco precyzyjniej: po pierwsze konieczna jest współpraca odpowiednich gatunków – koźlarz preferuje sąsiedztwo brzozy oraz osiki, borowik rośnie zwykle w pobliżu sosen, buków lub dębów, a maślak najlepiej czuje się w towarzystwie sosen i modrzewi. Nie zawsze jednak wystarczy odpowiednie drzewo, bo ważna jest również jakość podłoża. Musi być ono lekkie, przepuszczalne, dość wilgotne i bogate w substancje organiczne, pochodzące z rozkładu liści lub igieł. Musimy zadbać również o wybór odpowiedniego miejsca – w półcieniu lub cieniu oraz zasobne w wilgoć. Pamiętajmy, żeby na terenie „grzybnym” nie stosować żadnych oprysków i nawozów, ani nie sprzątać opadłych liści. Jest wówczas szansa, że wytworzy się gleba, która będzie znacznie bardziej odpowiadała leśnym grzybom niż zwykła ziemia ogrodowa.
Dopiero wtedy możemy spróbować wysiać ich zarodniki lub umieścić w pobliżu korzeni drzew szczepionkę mikoryzową, której aplikacja jest bardzo łatwa. Pod wybranym drzewem wykopujemy niewielkie dołki, do których wyciskamy po jednej porcji płynu (około 20 ml). Jedno opakowanie mikoryzy wystarcza zatem na podanie preparatu maksymalnie pod kilka drzew, pod którymi potem wyrosną grzyby w ogrodzie. Po podaniu preparatu dołki zakopujemy i obficie podlewamy. Mikoryzę najlepiej stosować w okresach, gdy gleba jest wilgotna i gdy temperatura podłoża przekracza 10°C. Na to byśmy dochowali się grzybów w ogrodzie trzeba jednak poczekać co najmniej rok. Pamiętajmy też, że po zastosowaniu szczepionki mogą pojawić się również grzyby trujące, których grzybnie współistnieją z grzybami jadalnymi. Dlatego podczas zbierania grzybów w ogrodzie zachowujemy taką samą ostrożność, jak przy zbieraniu grzybów w lesie.
(Barbara Błaszczyk/ew)