Urzędnicy z jednej strony ograniczyli ilość wydawanych koncesji, a z drugiej zmniejszyli ilość pozwoleń na sprzedaż alkoholu w restauracjach na rzecz sklepów z winem. Ma to być kompromis między walką z alkoholizmem a dbaniem o przedsiębiorców.
- Ustalenia ws. limitów były przygotowane w 2018 roku. Obecne realia są zupełnie inne. Usługi gastronomiczne spadły po covidzie. To złoty środek. Wszyscy powinni być zadowoleni. Każdy ma możliwość prowadzenia działalności, przy jednoczesnym ograniczeniu liczby punktów - tłumaczy Wojciech Zapłata z gorlickiego magistratu.
Mniejsza ilość wydawanych pozwoleń cieszy mieszkańców miasta. Ich zdaniem sklepów z alkoholem, powinno być jak najmniej.
- Jest to na plus. Powinno się odchodzić od alkoholu. Modny jest zdrowy tryb życia. Alkohol nie jest potrzebny. W ogóle takich sklepów nie powinno być. Poza Gorlicami może, ale nie w Gorlicach. Przychodzi chłopak 15-16 lat i udaje 18-latka, kupuje gorzałę. Sprzedawca wydaje. Tak nie powinno być. Mniej takich sklepów powinno być, a na stacjach w ogóle nie powinno być alkoholu - podkreślają.
Urzędnicy nadal rozmawiają nad wprowadzeniem nocnej prohibicji na przykładzie Krakowa bądź Zakopanego. Nie wykluczają takiego rozwiązania.