Gorlicka prokuratura jeszcze nie otrzymała dokumentacji zabezpieczonej podczas akcji policji w czterech województwach - małopolskim, podkarpackim, mazowieckim i śląskim. Na wniosek gorlickiej prokuratury policjanci weszli do kilkunastu jednostek.
Jak mówi szef gorlickich prokuratorów Tadeusz Cebo akcja miała związek z nielegalnym składowaniem niebezpiecznych odpadów chemicznych na terenie nieczynnej rafinerii Glimar w Gorlicach. "Nie mamy jeszcze dokładnej informacji o efektach akcji, bo nie spłynęły do nas dokumenty z Polski. Jak jednak wiadomo, niektóre z podmiotów są to tzw. "firmy - krzaki". Do tej pory nie było żadnych zatrzymań. Policjanci przesłuchiwali osoby, które miały wiedzę na interesujący nas temat" - mówi Radiu Kraków Tadeusz Cebo.
Przypomnijmy, rafineria w Gorlicach nie działa już od kilku lat, a nowy właściciel nie prowadzi tam działalności gospodarczej związanej z przetwarzaniem ropy i nafty. Teren jest dzierżawiony innym firmom, które składują tam różnego rodzaju odpady. W sierpniu ze skorodowanego zbiornika doszło do wycieku substancji. Na szczęście spłynęła ona do wewnętrznej oczyszczalni chemicznej ścieków w byłej rafinerii. Mieszkańcy Gorlic zaczęli się obawiać o swoje zdrowie. W centrum miasta zorganizowali nawet pikietę, podczas której domagali się pozbycia z Gorlic - ich zdaniem - „śmiertelnie groźnych” odpadów. Sprawą zajęli się pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, policja, a także lokalne władze.
(RK/ew)