Wciąż nie wiadomo, jaka substancja wypłynęła ze zbiornika w byłej rafinerii Glimar w Gorlicach. Jak już informowaliśmy, zbiornik rozszczelnił się w nocy. Jeszcze przed południem udało się się go strażakom uszczelnić i zabezpieczyć. Dzięki temu substancja nie dostała się do miejskiej oczyszczalni ścieków i nie skaziła pobliskiej rzeki. Początkowo sądzono, że był to kwas siarkowy. - Najprawdopodobniej był to jednak tzw. przepracowany kwas, który wyciekł z zużytego zbiornika – wyjaśnia zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach Bogdan Białoń.

To była trudna akcja, w której uczestniczyło ponad 20 ratowników z Gorlic i jednostki chemicznej z Tarnowa – wyjaśnia zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach Bogdan Białoń.

Udało się emisję zatamować przy użyciu korków pneumatycznych, równocześnie założyliśmy też korki pneumatyczne na kolektory, które wypływają bezpośrednio do rzeki Ropy. Sytucja została opanowana.


 

 

Mieszkańcy Gorlic mogą być spokojni. Kwas, który wydostał się ze zbiornika w byłej rafinerii nafty GLIMAR w Gorlicach nie skaził pobliskiej rzeki i nie dostał się do miejskiej kanalizacji - podkreśla burmistrz Gorlic Rafał Kukla.

Ujęcie wody miejskiej jest w Ropicy Górnej, czyli znacznie wyżej, przed Gorlicami w górę rzeki, natomiast kanalizacja miejska jest całkowicie odrębna od kanalizacji rafineryjnej, my mamy swoja oczyszczalnie ścieków a rafineria swoją.

Niebezpieczne substancje znikną z ogromnych zbiorników znajdujących się w byłej rafinerii nafty Glimar. Firma zarządzająca terenem zadeklarowała, że w poniedziałek rozpocznie opróżnianie pozostałych zbiorników – poinformował starosta gorlicki Karol Górski.

Firma, która kilka lat temu przejęła w zarząd teren po byłej rafinerii tłumaczyła samorządowcom, że nie wie skąd w zbiornikach znalazła się groźna substancja. Podobnie tłumaczył się podzierżawca na niedzielnym posiedzenie sztabu kryzysowego.

To jednak nie pierwsza tego typu sytuacja w dawnej rafinerii. W czerwcu na terenie zakładu w Gorlicach znaleziono beczki, w których również przechowywane są niebezpieczne substancje niewiadomego pochodzenia. Do tej pory samorządom nie udało się wymusić na zarządcy terenu ich usunięcia. Sprawę bada prokuratura.

 

 

Bartosz Niemiec/bp