W Bieczu dzień targowy odbywa się w poniedziałki na otwartej przestrzeni. Nowe targowisko miało znacząco poprawić komfort zakupów - powstał zadaszony pawilon handlowy z ponad 30 stoiskami. Mieszkańcy skarżą się jednak, że od momentu otwarcia, które nastąpiło 17 grudnia ubiegłego roku, nie ma tam ani jednego sprzedawcy.
Mówili, że coś ma się zmieniać od 1 marca, ale to już miało być od czerwca tamtego roku. Otwarcie było i na tym się wszystko skończyło. Każdy mówi, że już za tydzień, za dwa, a tu już minęło ponad pół roku. Było otwarcie, ale i tak nic nie ma.
Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza, tłumaczy jednak, że w tej inwestycji priorytetem nie było targowisko, a sąsiedni budynek, który powstał w ramach projektu i jest przeznaczony do celów kulturalnych oraz edukacyjnych.
Biecki Jarmark Kultury oddany został do użytku, czyli uzyskał pozwolenia na użytkowanie początkiem grudnia. Zaczynają tam działać sekcje. Dzieci i młodzież już tam funkcjonują, za chwilę wejdą tam seniorzy. Podmioty handlujące wejdą nieco później, ponieważ muszą logistycznie do tego się przygotować. Marzec będzie momentem, w którym będziemy mogli już rozpocząć normalne funkcjonowanie.
Trudno jednak uwierzyć w te zapewnienia burmistrza Biecza, ponieważ handlarze nie chcą się przenieść do nowego targowiska.
Jest to raczej za mało miejsca. Nie pójdziemy tam z tego względu, że nie będziemy się przecież kłócić o te miejsca. Na pewno się nie przyjmie. Od rana mamy 68 złotych obrotu, a tu opłaty, dojazd, gdzie to wszystko się rozwiesi. Teraz nas jest garstka, ale jak będą kwiaty, jarzyny to się nie zmieścimy.
Budowa pawilonu handlowego oraz budynku z przeznaczeniem na cele kulturalne kosztowało ponad 6 milionów złotych.