Eksperci zwracali uwagę na spowodowaną najazdem i zbrodniami rosyjskich wojsk radykalizację nastrojów społecznych, która będzie utrudniać władzom ukraińskim ewentualne rozmowy pokojowe.
Informacje na temat militarno-politycznych, społecznych i gospodarczych konsekwencji rosyjskiej napaści dla Ukrainy przedstawili w środę wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceminister obrony Marcin Ociepa, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk i koordynator programu Europa Wschodnia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych Daniel Szeligowski.
Według Szeligowskiego w najbliższych dniach można się spodziewać "próby ogłoszenia jednostronnego zawieszenia broni przez Rosję oraz wciągnięcia Ukrainy i państw zachodnich w coś, co miałoby przypominać negocjacje pokojowe". "Zawarcie jakiegokolwiek traktatu pokojowego uważam za niemożliwe" – podkreślił, wskazując na podziały polityczne na Ukrainie i dążenie Rosji do przeciągania rozmów, by uzyskać jak najwięcej ustępstw.
Ekspert PISM zwrócił uwagę na "radykalizację poglądów społecznych na Ukrainie, jeśli chodzi o potencjalny kompromis z Rosją". "Ukraińskie społeczeństwo jednoznacznie opowiada się przeciw jakimkolwiek koncesjom na rzecz Rosji. Jedyny dopuszczalny scenariusz to neutralny status Ukrainy w zamian za międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa udzielone przez mocarstwa, w pierwszej kolejności Stany Zjednoczone" – podkreślił. Dodał, że sukcesem byłby powrót do sytuacji z 23 lutego, a i to nie byłby koniec rozmów" – ten nastąpiłby po odzyskaniu pełnej kontroli przez Ukrainę nad swoim terytorium.
Zaznaczył, że "Ukraina jest w ogromnym stopniu uzależniona od wsparcia międzynarodowego", potrzeby na najbliższy kwartał to 15 mld dolarów, tymczasem szczupleją wewnętrzne źródła finansowania – jak np. obligacje wojenne.
"Ukraina obroniła w sensie strategicznym swoją państwowość. Gra toczy się o kształt terytorium. Zbliżamy się do momentu, gdy będziemy mieli mniej lub bardziej zamrożony konflikt na wschodzie i południu Ukrainy oraz próby przymuszenia Ukrainy do porozumienia pokojowego, do którego w moim przekonaniu nie dojdzie" – mówił.
Zauważył, że duża część ukraińskiej gospodarki nie funkcjonuje z powodu działań wojennych: w marcu "połowa gospodarki stała", gdyż walki objęły 1O obwodów wytwarzających 50 proc. ukraińskiego PKB.
Według Szeligowskiego wielu Ukraińców, którzy wrócą do kraju po zamrożeniu działań zbrojnych, może znów udać się na emigrację, "jeśli sytuacja gospodarcza będzie trudna", a odbudowa gospodarki także wymaga wsparcia międzynarodowego.
Zwrócił uwagę na straty w infrastrukturze szacowane na 100 mld dolarów, straty finansowe, wydatki na wojsko, podatki, które nie nadejdą do budżetu – łącznie ponad 500 mld dolarów. "Nawet gdyby się udało przejąć wszystkie aktywa rosyjskie, które zostały zamrożone, nie starczyłoby na pokrycie tych strat" – dodał, przypominając, że wartość zamrożonych aktywów to 300 mld dolarów.
Według eksperta PISM Ukraińcy staną się też "społeczeństwem traumy wojennej" potrzebującym pomocy.
"Ukraina będzie państwem wymagającym stałego militarnego wsparcia z zagranicy. Nawet jeżeli dojdzie do ograniczenia działań zbrojnych na wschodzie i południu, to samodzielnie Ukraina nie będzie się w stanie odbudować do stanu sprzed 24 lutego" – ocenił Szeligowski. Dodał, że Ukraina będzie chciała odzyskać zajęte tereny, gdy pojawi się ku temu sposobność.
Według Szeligowskiego jednym z priorytetów ukraińskich władz będzie obronność i "budowa twierdzy Ukraina" – państwa wzorowanego na będącym permanentnie w stanie wojny Izraelu, stale zagrożonego przez swojego sąsiada. "Będziemy mieli do czynienia z hybrydowym pokojem, w którym raz na jakiś czas rosyjska rakieta zostanie odpalona na któreś z Ukraińskich miast, żeby ciągle destabilizować to państwo" powiedział.
Konończuk przypomniał, że Rosjanie mają "wielką przewagę" w artylerii i broni pancernej, od 24 lutego zajęli 80 tys. km kw. terytorium Ukrainy i ofensywa rosyjska postępuje, choć powoli.
"Jeśli Ukraińcy nie dostaną w najbliższych tygodniach i miesiącach potrzebnego sprzętu, nie będą w stanie długo utrzymać obecnego przebiegu frontu" – przestrzegł. Zwrócił uwagę, że "narracja ukraińska w ostatnich liku dniach jest coraz bardziej rozpaczliwa" i wcześniejsze zapowiedzi odbicia zajętych przez Rosjan trenów do końca lata "wydają się zbyt optymistyczne".
"Jeśli Ukraińcy dostaną dostana odpowiednią ilość sprzętu, w szczególności ciężką artylerię, czołgi, to maja szanse – biorąc pod uwagę liczebną przewagę sił ukraińskich i postępującą mobilizację" – ocenił. "Ukraińcy trzymają się lepiej niż ktokolwiek oczekiwał, natomiast nie pójdą do przodu i nie będą w stanie odzyskiwać terytoriów, jeśli nie dostaną wyposażenia. To jest związane z koniecznością przełączania się sił ukraińskich na broń natowską – zasoby broni postsowieckiej są na wyczerpaniu" – powiedział Konończuk.
Zastrzegł, że prawdziwe dane dotyczące ukraińskich strat są nieznane, ale można je szacować na kilkanaście tysięcy zabitych i bardzo znaczące zniszczenia ukraińskiego sprzętu. "Straty po stronie rosyjskiej są pewnie dwu- albo trzykrotnie wyższe, nawet jeśli są niższe niż podaje ukraiński Sztab Generalny" – dodał.
Zwrócił uwagę, że Rosjanie na okupowanych terenach "zmierzają do pacyfikacji niesprzyjających im nastrojów". "Kolaboracja ma miejsce na mniejszą skalę, natomiast na znacznie większa skalę niż kilka lat temu mają miejsce rosyjskie represje" – powiedział, wskazując, że "prawdopodobnie tysiące osób" aresztowano i wywieziono na tereny okupowane.
"Społeczeństwo cały czas jest zwarte – bardzo się zmieniło, kiedy zostały ujawnione zbrodnie w Buczy i innych miastach – znacznie gorsza jest sytuacja gospodarcza" – powiedział. Jak dodał, "Rosjanie zmierzają nie tylko do wykrwawienia militarnego armii ukraińskiej, społeczeństwa ukraińskiego, ale także do wykrwawienia gospodarczego", a bombardowania nie pozwalają na powrót uchodźców do domów.
"Bez pomocy międzynarodowej Ukraina nie będzie w stanie obsługiwać swoich zobowiązań społecznych – wypłacać emerytur, płacić sferze budżetowej; te potrzeby są szacowane na 5 mld dolarów miesięcznie" – powiedział ekspert OSW.
Konończuk dodał, że Ukraina uzyskuje na razie wystarczające środki z kredytów, ale ponieważ aktywność gospodarcza spadła, spadną wpływy do budżetu.
Zaznaczył, że pomoc jest potrzebna także przy eksporcie ukraińskich zbóż. "Do końca tego sezonu trzeba będzie wyeksportować ok. 50 mln ton zboża, przepustowość zachodnich sąsiadów Ukrainy to 10 proc. tej sumy" – zaznaczył. Dodał, że konieczne byłoby odblokowanie portów w Odessie i okolicach. Zauważył, że potencjał tranzytowy Polski jest niewystarczający i "bez rozbudowy polskiej infrastruktury portowej, linii kolejowych, przepustowości połączeń granicznych, nie będziemy w stanie w sposób znaczący wspomóc strony ukraińskiej".
"Dotychczas UE łącznie przeznaczyła na pomoc Ukrainie – militarną, humanitarną, finansową – ok. 13 mld euro plus 2 mld euro na refinansowanie wsparcia wojskowego przez państwa członkowskie. To sumy dalece niewystarczające. Stany Zjednoczone są bardziej szczodre – pierwszy pakiet pomocy wynosił 13 mld, ostatni 40 mld dolarów, z tego ok. połowy to środki na wsparcie wojskowe" – przypomniał. "Bez podjęcia bardziej odważnych decyzji na poziomie państw członkowskich i Komisji Europejskiej problemy finansowe, kryzys gospodarczy będą się pogłębiać, szczególnie jeśli nie uda się odblokować dostępu do ukraińskich portów" – zaznaczył Konończuk.
Zwrócił uwagę na "zmęczenie niektórych społeczeństw i elit politycznych państw zachodnich" wojną, inflacją, wzrostem cen energii i żywności, "co jest częścią rosyjskiej strategii".
Wiceszef MON Marcin Ociepa zastrzegł, że trudno oceniać militarne skutki konfliktu dla Ukrainy, kiedy wojna wciąż trwa. Dodał, że kluczowe znaczenie wojsk pancernych i artylerii, rola wojsk operacyjnych i obrony terytorialnej na Ukrainie skłaniają do wyciągania wniosków dla Polski. Podkreślił sprawność ukraińskiej komunikacji strategicznej skierowanej do wewnątrz i budującej morale oraz na zewnątrz – sprzyjającej budowie międzynarodowej koalicji wsparcia i osłabienia morale żołnierzy rosyjskich.
Szynkowski vel Sęk zwrócił uwagę, że dotychczasowe sankcje ograniczyły import rosyjskich towarów do UE o 20 proc. i rosyjska gospodarka zaczęła się adaptować do tego stanu. Embargo na ropę z Rosji pozwoli ograniczyć import o 60 proc. dodał. Opowiedział się za odebraniem Rosji statusu partnera NATO, za konieczne uznał uwzględnienie w strategii, którą Sojusz ma przyjąć na najbliższym szczycie, "de facto wchłonięcia" Białorusi przez Federację Rosyjską i wynikających z tego zagrożeń.
Wyraził uznanie dla prac parlamentarzystów na rzecz Ukrainy, przypominając m.in. wspólne stanowisko szefów komisji obrony i spaw zagranicznych Sejmu i Bundestagu; zwrócił uwagę, że niemiecki parlament wykazał w tej sprawie większe zdecydowanie niż rząd federalny, w którym także ścierają się zdania trzech koalicjantów.