Wynalazek komputera, pojawienie się graficznego interfejsu użytkownika, komputer osobisty, internet i WWW, cyfrowa telefonia komórkowa, wyszukiwarka Google, pojawienie się smartfonów, ChatGPT – każda z tych innowacji była rzeczywistym przełomem oznaczającym głębokie zmiany we wszystkich aspektach życia, od gospodarki po kulturę.

Jan Hartman: Sztuczna inteligencja to więcej niż rewolucja Jan Hartman: Sztuczna inteligencja to więcej niż rewolucja

Za każdym razem coś traciliśmy, coś też zyskując. Nikt już nie pamięta takiego zawodu jak zecer – gorący skład w poligrafii zastąpił skład cyfrowy, zecerzy więc niewątpliwie stracili. Zastąpili ich graficy komputerowi, którzy zyskali szansę poszerzenia pola swego działania, gdy doszła możliwość projektowani stron internetowych. Ci, którzy zainwestowali w ten rodzaj cyfrowych umiejętności, na pewno zyskali.

Współczesna cywilizacja staje się coraz bardziej złożona

Taka wyliczanka nie prowadzi jednak do ciekawych wniosków poza banalnym, że postęp techniczny nie raz powodował, że ktoś tracił np. stając się bezrobotnym, zyskiwali ci, którzy odkryli potencjał nowych zawodów. Ważniejsza jest jednak inna konsekwencja rozwoju technologicznego, na przełomie XX i XXI wieku naznaczonego zmianami w technologiach przetwarzania informacji i komunikowania. Zmiany te powodują, że współczesna cywilizacja staje się coraz bardziej złożona – rozrastające się sieci teleinformatyczne i stojące w ich zapleczu systemy przetwarzania umożliwiają choćby integrację działalności gospodarczej i kulturalnej w wymiarze globalnym.

Ważności tej obserwacji nie zmienia nawet coraz częściej podnoszona kwestia deglobalizacji i wyodrębniania się bloków polityczno-gospodarczych. W efekcie tej rosnącej złożoności cywilizacyjnej infrastruktury rośnie także złożoność funkcjonalna współczesnych społeczeństw – owszem, wiele miejsc pracy zniknęło, bo do obsługi produkcji przemysłowej nie potrzeba już tylu robotników. Ale przemysł produkuje coraz więcej, a nie mniej – po prostu na skutek zmiany technologicznej radykalnie wzrosła produktywność pracy. Rosnąca złożoność cywilizacyjna i społeczna staje się podstawą dla nowej strukturyzacji społeczeństw otwierając przed mieszkańcami współczesności nowe możliwości zatrudnienia, uczestniczenia w życiu kulturalnym, angażowania się politycznego.

Podsumowując, wraz z rosnącą złożonością cywilizacyjną i funkcjonalną rośnie możliwość wyboru dróg życiowych, nie jesteśmy skazani jak np. większość mieszkańców I Rzeczpospolitej w XVII wieku na jeden los – bycie pańszczyźnianym chłopem. Przestrzeń osobistej wolności powiększyła się, nawet mieszkaniec totalitarnych Chin mimo braku swobód politycznych ma znacznie większą swobodę tworzenia swojego losu, niż mieli jego poprzednicy w czasach Mao.

Maleje osobista autonomia

Wzrostowi wolności w najbardziej podstawowym rozumieniu tego słowa towarzyszy jednak paradoksalny efekt – maleje osobista autonomia. Otaczające człowieka systemy techniczne zyskują coraz większą sprawczość, przestają być tylko narzędziami w ręku człowieka. Tworzą maszynę z człowiekiem wplątanym w jej mechanizm jako element technologicznego systemu. Logika działania tej maszyny, w dobie cyfrowej w coraz większym stopniu kontrolowana przez informatyczne algorytmy zyskuje rosnący wpływ na sprawczość człowieka.

Teksty pisane z myślą o cyfrowej dystrybucji podporządkowane są logice działania wyszukiwarek i algorytmów porządkujących treści w internecie. Organizacje gospodarcze, uczelnie, szpitale, urzędy informatyzując się zaczynają upodabniać się do wdrażanych systemów i traktują swoich użytkowników-klientów tak samo, jak ich traktują platformy internetowe – jak pakiety danych, a nie jak odrębne autonomiczne jednostki.

Systemy tzw. sztucznej inteligencji to kolejny etap ewolucji systemu-maszyny opisywanego od początku XIX wieku, kiedy nabierała tempa rewolucja przemysłowa. To wtedy zauważono, że jej istotą jest „marsz intelektu”, czyli coraz większe wykorzystanie wiedzy zamkniętej w coraz bardziej wyrafinowanych technologiach przejmujących od człowieka kolejne kompetencje czyniąc go bardziej wolnym i jednocześnie mniej autonomicznym. Wielu komentatorów zapowiada, że sztuczna inteligencja oznacza kres tego marszu, bo dochodzimy do momentu kiedy człowiek przestanie być potrzebny – system uzyska pełną autonomię. „Przyszłość nas nie potrzebuje” ostrzegał już w 2004 r. Bill Joy, główny inżynier korporacji Sun Microsystems.

Czy rzeczywiście tak się stanie? Nie zależy to od technologii przekonują Daren Acemoglu i Simon Johnson w książce „Power and Progress” (Władza i postęp). Tegoroczni ekonomiczni nobliści w swym dziele analizują tysiąc lat rozwoju technologicznego kończąc swe rozważania na sztucznej inteligencji właśnie. Zwracają uwagę, że o jego konsekwencjach zawsze decydował czynnik społeczny – sposób, w jaki możliwości stwarzane przez nowe technologie są przyjmowane i poddawane kontroli przez instytucje. Oddziaływanie jest dwukierunkowe, rozwiązana techniczne są podstawą innowacji zmieniających instytucje i jednocześnie te same instytucje narzucają różnego typu warunki kształtujące sposób, w jaki można technologie wykorzystywać. Pojawienie się broni automatycznej radykalnie zmieniło charakter sił zbrojnych, nie zmieniło jednak radykalnie charakteru miast w których żyjemy. Uznaliśmy, że nie byłby to dobry pomysł, gdyby ludzie mogli swobodnie korzystać z tej technologii na co dzień, więc jej użycie broni kontrolowane przez liczne normy i instytucje.

Podobnie już się dzieje ze sztuczną inteligencją. Czy więcej na jej rozwoju zyskamy czy stracimy, czy zyskamy dodatkowe wymiary wolności, czy też jeszcze bardziej damy się podporządkować „inteligentnej” maszynie tracąc autonomię zależy, od których wyborów dokonujemy indywidualnie i społecznie poprzez organizujące nasze życie instytucje.

Edwin Bendyk - dziennikarz i publicysta, nauczyciel akademicki zajmujący się problematyką cywilizacyjną i wpływem technologii na życie społeczne. Od 2020 roku jest prezesem zarządu Fundacji Batorego.