O zastosowaniu warunkowego aresztu poinformował w sobotę po ogłoszeniu postanowienia sądu mec. Jacek Dubois, obrońca Palikota. Janusz Palikot zostanie zwolniony z aresztu, jeśli wpłaci 1 mln zł poręczenia majątkowego. To poręcznie powinno wypłynąć do sądu do 31 października. „A więc, nie tak jak wnosił prokurator trzy, a dwa miesiące i areszt zostanie uchylony w przypadku wpłacenia poręczenia majątkowego” – powiedziała Dubois.
Mecenas podkreślił, że „niestety za czasów ministra Ziobry” wprowadzono przepis, który daje prawo sprzeciwu wobec zwolnienia przy orzeczeniu przez sąd kaucji. „To niekonstytucyjny przepis, który powoduje, że swoją decyzją prokuratora może pozbawić kogoś wolności do czasu rozstrzygnięcia tego przez sąd apelacyjny” – mówił obrońca Palikota informując, że prokurator złożył taki sprzeciw.
Oznacza to, że Janusz Palikot będzie przebywał w areszcie co najmniej do czasu rozstrzygnięcia przez sąd drugiej instancji zażaleń składanych przez obronę lub prokuraturę.
Mecenas Andrzej Malicki, inny z obrońców Palikota, tłumaczył, że czas na złożenie zażaleń to siedem dni. Po tym czasie jest wyznaczany termin posiedzenia, na którym sąd rozpatrzy te zażalenia. To trzy do siedmiu dni. „To oznacza, że na przestrzeni dwóch, najdalej trzech tygodni sprawa aresztu będzie rozstrzygnięta. Przepis dający prokuratorowi prawa do sprzeciwu jest nie tylko niekonstytucyjny, ale też powszechnie krytykowany w nauce. Prokurator jest stroną w postepowaniu o areszt, a władzę decydującą powinien mieć sąd, a nie prokurator” - powiedział mec. Malicki.
Mecenas Malicki pytany przez dziennikarzy, czy Palikota stać na zapłacenie tak wysokiej kaucji przy kłopotach finansowych jego firm oraz w zawiązku z tym że jest podejrzany o „niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł”, odparł, że Palikot „może pożyczyć pieniądze”. „Człowiek w biedzie poznaje prawdziwych przyjaciół, a on jest w trudnej sytuacji i podejrzewam, że może zgromadzić taką kwotę przy pomocy znajomych czy kolegów” – powiedział Malicki.
Prokurator z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu Łukasz Kudyk potwierdził w rozmowie z dziennikarzami złożenie sprzeciwu wobec decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie warunkowym dla Janusza Palikota. "Złożyliśmy sprzeciw na decyzję sądu o dwumiesięcznym areszcie warunkowym. Naszym zdaniem ten środek zapobiegawczy powinien być stosowany nie pod warunkiem, tylko powinien to być areszt tymczasowy, który pozwoli na sprawne prowadzenie tego postępowania. Uważamy, ze środek wolnościowy, w tym przypadku nie spełni swojej roli" - podkreślił prokurator.
Przekazał też, że sąd podzielił w całości stanowisko wyrażone we wniosku. "Nie tylko jakość zgromadzonego materiału dowodowego odnośnie wysokiego, uzasadnionego podejrzenia popełnienia wszystkich zarzucanych Januszowi Palikotowi czynów, ale przede wszystkim odniósł się do przesłanek szczególnych czyli obawy matactwa, obawy ukrywania się, realnego wymierzenia kiedyś surowej kary" - wyjaśnił prokurator Kudyk.
Janusz Palikot (zgadza się na publikację wizerunku i danych), Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani w czwartek przez CBA w Lublinie i w Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie usłyszeli zarzuty.
Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy - Przemysław B. i Zbigniew B. Przemysław B. dodatkowo zarzut przywłaszczenia mienia. Wobec nich prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł w związku z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty dotyczą lat 2019-2023.
Jak poinformowała w piątek prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej, prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu zarzuty oszustwa przedstawione podejrzanym dotyczą doprowadzania ponad pięciu tysięcy pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z emisją akcji serii B przez spółki z Grupy Kapitałowej - należącej do podejrzanych - oraz organizowanymi, promowanymi i nadzorowanymi przez podejrzanych kampaniami pożyczkowymi.
Według prokuratury, w dokumentach ofertowych dotyczących zarówno emisji akcji, jak i kampanii pożyczkowych przedstawiono nieprawdziwe, wprowadzające w błąd pokrzywdzonych informacje, co do sposobu wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek. „Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, a zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z Grupy Kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej” – podała prok. Calów-Jaszewska.
Prokurator poinformowała również, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. „Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe, po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym” – dodała.
Według prokuratury, wszyscy podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia. Śledczy ich nie ujawniają. Najsurowsza kara jaka grozi za czyny zarzucane Palikotowi to 20 lat pozbawienia wolności.
Mec. Dubois poinformował, że Palikot nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. W sobotę przed posiedzeniem, na którym sąd wydał postanowienie o warunkowym areszcie dla Palikota powiedział dziennikarzom, że sprawa, w której jego klientowi postawiono zarzuty prowadzona była od roku. „Wcześniej nikt pana Palikota nie chciał zatrzymać, a teraz nagle jedynym środkiem zapobiegawczym jest jego areszt, jak już wszystkie dowody są zgromadzone. Czy my mamy do czynienia z najczarniejszą historią prokuratury, czyli stosowanie aresztów wydobywczych, czy mamy zasady demokratycznego państwa?” – mówił adwokat wskazując, że Palikot sam prosił wcześniej o przesłuchanie w prokuraturze w tej sprawie.
Obrońcy Palikota zarzucili ponadto CBA i prokuraturze naruszenie tajemnicy adwokackiej i przekroczenie uprawnień. Według nich, miało do tego dojść w efekcie zarekwirowania telefonu Palikota przez funkcjonariuszy CBA po zatrzymaniu biznesmena. "Wiedząc, z kim jest korespondencja, otworzyli ją, sporządzili z niej protokół i przekazali prokuratorowi prowadzącemu sprawę, który używa tego, jako dowodu w sprawie przed sądem" - powiedział Dubois. Na poniedziałek zapowiedzieli złożenie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie przez funkcjonariuszy CBA i prokuratora Prokuratury Krajowej.