Nowy Wiśnicz to czwarty punkt wakacyjnej trasy Radia Kraków „Wakacje z Duchami”. W planach 10 małopolskich zamków i królewskich miejscowości. Chcemy pokazać, jak ciekawie, aktywnie, nieszablonowo spędzić urlop, a może tylko weekend. Nowy Wiśnicz otrzymuje 44 na 50 możliwych punktów.
1. Jak dojadę do zamku w Nowym Wiśniczu?
Ocena: 3
Nowy Wiśnicz usytuowany jest w podobnej odległości zarówno od Krakowa, Tarnowa, jak i Nowego Sącza. Zatem dojazd do miasteczka z każdego z wymienionych miejsc zajmuje mniej więcej tyle samo czasu.
Z Krakowa i Tarnowa warto dojechać tu autostradą i w Bochni skręcić w drogę wojewódzką 965. Stąd już naprawdę mamy niedaleko (6 km) i w około 10-15 minut możemy się zameldować na urokliwym ryneczku.
Od Nowego Sącza można dojechać do Nowego Wiśnicza DW 75. Najpierw do Łososiny Dolnej i dalej drogą do wspomnianej już trasy 965. Po przybyciu czeka nas miła niespodzianka: parkingi są tu bezpłatne, zarówno w centrum miasta jak i przy zamku.
Jeśli nie chcemy korzystać z samochodu możemy pojechać koleją. Musimy jednak przygotować się na problemy. Bezpośrednio do Nowego Wiśnicza kolej nie dojeżdża. Najbliższa stacja PKP znajduje się w Bochni. Jeżeli wyruszamy do niej z Krakowa, to nie będzie źle. W pociągu spędzimy 30 do 45 minut, a bilet kosztuje 10,50 zł. Tyle samo zapłacimy z Tarnowa i pojedziemy 45 minut.
Niestety z Nowego Sącza brak bezpośredniego połączenia kolejowego. Jest tylko połączenie z przesiadką na autobus. Podróż zajmuje aż 2 godziny i 45 minut, a bilet kosztuje 20,40 zł.
Bus
Z Krakowa do Nowego Wiśnicza (w zależności od przewoźnika) kosztuje od 10 do 17 zł. Przejazd trwa około godziny.
Z Tarnowa pojedziemy około godziny i za bilet zapłacić trzeba od 15 do 20 zł. Również godzinę w podróży spędzimy jadąc z Nowego Sącza, a z portmonetki wypadnie od 15 do 26 zł.
2. Co będę jeść w Nowym Wiśniczu?
Ocena: 5
Można nawet ostrygi, kapłony albo "polskie krewetki", czyli raki. Na tutejszym zamku jadali przecież królowie, a Stanisław Czerniecki napisał w 1682 roku pierwszą książkę kulinarną po polsku. Był on kuchmistrzem rodziny Lubomirskich, a jego "Compendium Ferculorum" zawiera 333 przepisy. Tutejsze przysmaki to figatelle, czyli pulpety z różnego rodzaju mięs, z dodatkiem kwiatu gałki muszkatołowej albo ulipki, czyli staropolskie rurki z kremem.
Specjałów, inspirowanych siedemnastowieczną kuchnią możemy popróbować na zamku, choć przyznać trzeba, że za tak wyrafinowane dania trzeba zapłacić od 80 do 200 złotych. Ciekawe, ile kosztowałby ogon bobra, którego na szczęście nie ma w menu, ale w dawnych czasach jak najbardziej w nim figurował, z racji łusek traktowany jako... ryba! W Nowym Wiśniczu znajdziemy także inne restauracje, gdzie menu jest bardziej znajome, a i ceny przyjemniejsze dla portfela. Najemy się w nich już od 30 zł, a trafić też można na ofertę obiadową z zupą i drugim daniem dokładnie w tej cenie. Na wiśnickim Rynku funkcjonują lodziarnie oraz piekarnie z rewelacyjnymi drożdżówkami, a zwłaszcza jagodziankami. Przypuszczamy nawet, że I sam król by nimi nie pogardził.
3. Gdzie będę spać w Nowym Wiśniczu?
Ocena: 5
W samym miasteczku miejsca do spania możemy policzyć na palcach jednej ręki. Są restauracje, które oferują noclegi i podejrzewamy, że poza weselnymi weekendami można tu całkiem nieźle wypocząć. Generalnie ceny są dość wyrównane zarówno w Wiśniczu, jak i w niedalekiej (około 6 km) Bochni, która może pochwalić się lepszą bazą noclegową. Za miejsce w pokoju dwuosobowym zapłacimy 100 zł, a za apartament z balkonem i garażem 300 zł- czyli po 150 zł za łóżko. Droższe przybytki także nie powodują palpitacji serca, bo 400 zł za pokój dla dwóch osób to maksymalna opłata, jaką znaleźliśmy. Można też wynająć sześcioosobowy domek – cały dla nas za 300 zł. Kto lubi sielskie klimaty ma szansę zameldować się w jednej z pobliskich wsi. W Starym Wiśniczu znajdziemy dom otoczony polem i lasem- naprawdę na odludziu- jak zapewniają gospodarze. W Buczynie - apartament też z lasem i sarnami w sąsiedztwie. Ceny znów- od 250 zł do 400 zł, czyli średnio 150 zł za osobę.
4. Co z dziećmi?
Ocena: 5
Z dziećmi będziemy się tu dobrze bawić. Już sam zamek robi wrażenie, a dodatkowo organizowane są w nim liczne spotkania z historią.
W ramach „Zamkowej Akademia Historii” zorganizowane grupy dzieci mogą uczestniczyć w przeróżnych warsztatach: sarmackich, kulinarnych, alchemicznych i rycerskich. Przy okazji młodzi ludzie poznają fakty i postaci historyczne, na przykład najsłynniejszego polskiego alchemika, Michała Sędziwoja urodzonego w Łukowicy, małej wiosce koło Limanowej. Pod czujnym okiem prawdziwego Pułkownika Jazdy Husarskiej młodzi ludzie płci wszelakiej mogą pomachać szablą, mieczem oraz sprawdzić jak ciężka była rycerska zbroja. Jest też szansa na pojedynek – na szczęście z pomocą broni białej o gąbkowych ostrzach.
Można też spacerować po zamku szlakiem słynnego, tutejszego ducha. Nasze pociechy zwiedzą zakamarki wiśnickiej fortyfikacji w poszukiwaniu skarbu Barbary. W zadaniu pomogą im krasnoludki i dobre duchy. Na końcu dowiedzą się, kim była Barbara. Trasa wiedzie przez piwnice i nieudostępniane wcześniej miejsca na zamku.
Najnowszą atrakcją zamku jest sala z goglami do przygody w wirtualnej rzeczywistości, ale tę będziemy rekomendować szczególnie na deszczowe dni.
Na świeżym powietrzu mamy spacery, rowery i plac zabaw. Największą atrakcją parku 400-lecia jest ścieżka edukacyjna z makietami zamków z Polski i Ukrainy. Jeżdżąc po okolicy zauważyliśmy też kilka imponujących placów zabaw.
5. Co w czasie deszczu?
Ocena: 5
Oczywiście znowu zamek! Po jego komnatach można się nachodzić. Pewnie nie wszędzie nas wpuszczą, ale i tak pobiegamy po schodach, popodziwiamy zbiory miśnieńskiej porcelany, przyjrzymy się rekonstrukcjom dawnych strojów - w tym ubiorom noszonym przez Barabarę Radziwiłłównę i Zygmunta Augusta. Mamy okazję zejść do podziemi, które bywały stajnią pełną wspaniałych rumaków, a w jednym z pomieszczeń urządzono obecnie ekspozycję narzędzi do tortur.
Jak wspomnieliśmy, najnowszą rozrywką na zamku jest sala z goglami VR. Dzięki nim fruniemy w XVII wiek, zwiedzamy podziemia, zaglądamy do zamkowej kuchni i obserwujemy ucztę u hetmana Lubomirskiego. "Fruniemy", bo cała akcja rozgrywa się z perspektywy lotu nietoperza. Na koniec wzlatujemy ku rozgwieżdżonemu niebu, by ujrzeć drewniane miasteczko Nowy Wiśnicz sprzed wieków. Jak czytamy na stronie internetowej zamku - podczas przygotowania projekcji zadbano o realizm m.in. wykonując przestrzenny skaning laserowy budowli, a rzeczywiste przedmioty z wyposażenia muzeum połączono ze światem wykreowanym dzięki współczesnej technice. Bilet na zamek kosztuje 27 złotych, a dodatkowo za projekcję VR zapłacimy złotych 18.
Pięknym, związanym z historią miejscem, jest dworek "Koryznówka" z ekspozycją pamiątek po Janie Matejce. W tej chwili w remoncie, czeka na otwarcie dla zwiedzających. To tutaj mistrz pędzla lubił wypoczywać. Co prawda bardzo pracowicie, bo podczas urlopu wykonywał drzeworyty. Przez lata było to muzeum jak i dom pięciu pokoleń rodziny Serafińskich. Tutaj także po ucieczce z KL Auschwitz, ukrywał się rotmistrz Witold Pilecki. W tym roku ekspozycja w domu jest niedostępna, ale w ogrodzie zobaczymy dwie wystawy. Do wnętrza można zajrzeć dzięki naszym zdjęciom.
Muzeum Pamiątek po Janie Matejce „Koryznówka”, oddział Muzeum Ziemi Tarnowskiej: