Wcześniej pojawiały się informacje o możliwości kandydatury Giertycha do Senatu w ramach paktu senackiego; sprzeciwiała się temu m.in. Lewica. Giertych informował później, że odmówił startu z paktu w sytuacji, w której Lewica zapowiedziała, że i tak wystawi przeciw niemu kontrkandydata. 18 sierpnia Giertych poinformował, że "rezygnuje ze startu do Senatu w tym roku". "Nie zrobię niczego, co byłoby wbrew planom Donalda Tuska; skoro on postanowił poprzeć pakt senacki w takim składzie, ja nie będę tego kwestionował" - stwierdził wówczas Giertych.
Podczas niedzielnego spotkania w Sopocie szef PO Donald Tusk zwrócił się do wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego słowami: "Żebyś nie czuł się samotny, żebyś poczuł się trochę lepiej - i robię to tylko dla ciebie, Jarosławie Kaczyński - wystawię na tej liście, na naszej liście, twojego wicepremiera Romana Giertycha na ostatnim miejscu".
Roman Giertych sprawował od 5 maja 2006 do 13 sierpnia 2007 funkcje wicepremiera i ministra edukacji narodowej w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego.
"Twój wicepremier, z twojego rządu, nie z mojego, podobno ma dla ciebie mnóstwo ciekawych informacji. Podobno jest gotowy poprowadzić arcyciekawą kampanię, w której wykorzysta całą wiedzę na temat waszej wspólnej i osobnej pracy" - stwierdził lider Platformy. Tusk dodał, że on sam postanowił kandydować na Żoliborzu. "W twoim miejscu" - powiedział, zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego. Szef PO przyznał jednocześnie, że "z niedowierzaniem przyjął informację, że Jarosław Kaczyński ucieka z Warszawy".
"Potrzebujemy ludzi odważnych. Mówimy o człowieku, który rządzi państwem polskim niepodzielnie od 7 lat, człowieku, którzy rządzi państwem, u którego granic jest wojna, które sąsiaduje z państwami takimi - jak Białoruś, czy Rosja - bandyckimi, państwami, które są gotowe dezorganizować nasze życie, choćby ostatnie przypadki na polskiej kolei" - mówił Tusk.
"A to, że się boi debaty ze mną, ok. Ja już machnąłem ręką, nie jest aż tak atrakcyjny, żebym za nim latał, ale żeby w dniu wyborów uciekał z Żoliborza w Góry Świętokrzyskie? Muszę powiedzieć, nawet mnie, tak doświadczonego w tych potyczkach z Kaczyńskim, nawet mnie to zaskoczyło" - stwierdził.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany był w sobotę w Sokołowie Podlaskim o słowa opozycji o tym, że "boi się rywalizacji z Donaldem Tuskiem". "Z góry wiedziałem, że tak będzie mówiła opozycja, ale czego ja mam się bać? Pana, który łgał, łga i jeszcze raz łga. Naprawdę, to żaden powód do strachu" — odpowiedział Kaczyński.
Lider Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział również na pytanie o to, "dlaczego nie wystartuje w wyborach parlamentarnych z Warszawy". - Z punktu widzenia interesów partii, a im się muszę podporządkować, to jest lepsze, bardziej efektywne — powiedział Kaczyński.
Podczas niedzielnego spotkania w Sopocie Tusk zachęcał również do udziału w zapowiedzianym przez niego na 1 października marszu w Warszawie. "Tam naprawdę zobaczycie Marsz Miliona Serc i to będzie taki ostateczny dowód na to, że Polki i Polacy chcą normalności, chcą, by było taniej w sklepach, mądrzej w rządzie, uczciwiej, jeśli chodzi o władzę, lepiej w naszym codziennym życiu, radośniej" - powiedział. "Tu, w moim rodzinnym, ukochanym Sopocie, chcę wam powiedzieć, wygramy, zwyciężymy" - zakończył swoje wystąpienie lider Platformy.
W czasie przemówienia w Sopocie były premier stwierdził, że gdyby Koalicja Obywatelska wygrała wybory, to dzień później pojedzie do Brukseli i odblokuje pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.