W czwartek źle się poczułam i wcześniej jechałam z pracy, tj. ok 13.00 linią nr 30, nr boczny 300. Był to pewnie najnowszy autobus w taborze. Nie miał otwieralnego ani jednego okna. A więc jest przystosowany do używania klimatyzacji. Nie była włączona. Na zewnątrz 35 stopni i wysoka wilgotność. Pełno ludzi i okna, których nie można otworzyć. Korek.

Wysiadłam ledwo żywa i cała mokra. Wstydziłam się tak iść przez osiedle. Z plamą potu od kolan do szyi. Czułam, że zaraz zemdleję, a mam ledwo po 30-tce. Jak się czują ludzie starsi i sercowcy? Nawet nie chce myśleć. 

Płacę za to! Świnie do rzeźni są wożone w lepszych warunkach. Proszę, pomóżcie. Pisanie i dzwonienie do MPK przypomina sytuacje rodem z filmów Barei. 
 
Pozdrawiam, Udręczona Pasażerska
 

Przypominamy: materiał został nadesłany przez słuchacza. Chcesz się podzielić jakąś informacją? Zobaczyłeś coś ciekawego dotyczącego Krakowa, Małopolski i mieszkańców naszego regionu? Tu możesz skorzystać z naszego formularza

Czekamy też na wiadomości na nr 500 202 323 i 4080