Celem Unii Europejskiej jest ograniczenie emisji zanieczyszczeń o 55 procent do 2035 roku i osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050.
Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego wyjaśnia, że to oczywiście poprawi jakość powietrza, ale tylko w ograniczonym stopniu.
Nowe auta, nawet te z silnikiem spalinowym, nie stanowią wielkiego problemu, ponieważ tutaj emisje zanieczyszczeń są niskie. Głównym problemem są auta stare, szczególnie diesle. One emitują najwięcej pyłów i tlenków azotu
- podkreśla.
Rewolucja w Europie dotycząca obniżenia emisji dwutlenku węgla będzie miała charakter lokalny. Sytuacja na świecie znacząco nie zmieni
- ocenia z kolei ekonomista Krzysztof Machaczka.
Na zaproponowane przez Parlament Europejski rozwiązanie, zgodę muszą wyrazić państwa członkowskie. Teraz rozpoczną się dopiero negocjacje z krajami członkowskimi. Zanim to nastąpi, trzeba się zastanowić, czy Polaków będzie na taką zmianę stać.
Dla przeciętnego Polaka, zważywszy na to, że w tej chwili obserwujemy ponowny wzrost średniego wieku auta importowanego i rejestrowanego w Polsce, należy odpowiedzieć, że nie będzie nas stać. Patrząc na ceny przeciętnych samochodów elektrycznych, to mimo opłat od państwa, te samochody są drogie
- mówi ekspert z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i dodaje, że należy się spodziewać, że zeroemisyjne samochody będą tanieć.
W Ramach "Zielonego ładu" Europosłowie poparli także propozycję zwiększenia bioróżnorodności i zalesienia nowych terenów. Nie zgodzili się natomiast na aktualizację systemu handlu emisjami, utworzenie funduszu dla osób dotkniętych ubóstwem energetycznym czy nałożenie podatku węglowego na importowane towary.