Święto to wymyślono we Włoszech. Miłośnicy zwierząt postanowili oddemonizować te zwierzęta, zdjąć z nich odium sprawców nieszczęść. Zresztą Włosi to eksperci w tej dziedzinie, bo to nacja dużo bardziej zabobonna od naszej.

Siedemnastego listopada wybrano dlatego, że w Italii to 17 (a nie 13) jest uważana za pechową. Z cyfr siedemnastki w zapisie rzymskim (XVII) można bowiem ułożyć łacińskie VIXI, czyli "żyłem". A skoro "żyłem", to niedaleko do interpretacji, że "umarłem". Zatem nie dziwi to, że często we włoskich hotelach nie ma pokojów ani pięter o numerze 17.

Mam sposób dla zabobonnych: przebiegnij drogę czarnemu kotu, zanim on zrobi to tobie.

I oczywiście przypominam tę postać. To: ''kocur, który nie wiadomo skąd się wziął, wyposażony w zawadiackie wąsy kawalerzysty, olbrzymi jak wieprz, czarny jak sadza lub gawron''.

To mówiący kot Behemot z ''Mistrza i Małgorzaty'', mistrz ironii, który potrafił grać w szachy, nalać wodę z karafki i skasować bilet w tramwaju. Dałbym sobie głowę uciąć, że nasze czarne koty też by to potrafiły, ale podobno krakowskie tramwaje ostatnio niedogrzane.

Przypomina się również mówiący czarny kot z polskiego serialu.

Kot Rademenes z kultowego serialu ''Siedem życzeń''  mówił głosem Macieja Zembatego -najsłynniejszego polskiego tłumacza i interpretatora utworów Leonarda Cohena.

 

I właśnie w najbliższą niedzielę Kraków pożegna kanadyjskiego Artystę wspólnym wykonaniem tej pieśni w tłumaczeniu Macieja Zembatego.

 

 

Do zobaczenia i usłyszenia. Czarne koty też mile widziane.