Jak mówią właściciele małopolskich składów, węgla brakuje. Dostawy paliwa przeznaczonego do sprzedaży są niewielkie, co wpływa też na jego cenę.
"Tak dramatycznego roku jeszcze nie było. Dostawy są bardzo ograniczone. Teraz mamy podwyżki o 100 zł na tonie, ale myślę, że będą one sięgały kilkuset złotych" - mówił Radiu Kraków Mirosław Gądek, właściciel jednego z krakowskich składów węgla.
Dr Bartosz Banduła - ekonomista w Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Krakowie podkreśla, że ceny węgla od dawna nie były tak wysokie. Jego zdaniem winę za taką sytuację ponosi przede wszystkim nierentowny przemysł wydobywczy w Polsce.
"W głównej mierze winę ponoszą zarządzający kopalniami i związki zawodowe, które blokują możliwości restrukturyzacji kopalń, tak, aby były one rentowne. Dochodzi do pewnego paradoksu ekonomicznego: ceny węgla rosną, a kopalnie są nierentowne i ciągle wykazują straty. Jedyna rentowna i sprawnie działające w Polsce kopalnia jest w rękach prywatnych" - uważa dr Banduła.
Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla do przyczyn takiej sytuacji dodaje też wysokie ceny węgla na świecie i... wprowadzanie przez kolejne województwa uchwał antysmogowych zakazujących sprzedaży i używania węgla najgorszej jakości.
"Z powodu uchwał producenci musieli wycofać się ze sprzedaży najtańszych i najbardziej smogotwórczych paliw, czyli mułów i flotokoncentratów, a na rynku już brakowało węgla. Z rynku zeszło jeszcze jakieś 500, 600 tys. ton paliwa, czyli 6% zapotrzebowania. A to przełożyło się automatycznie na wzrost cen" - oceniał Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Polskiego Węgla.
Z badań przeprowadzonych przez Izbę wynika, że już teraz blisko 31 procent gospodarstw domowych ogrzewających się węglem wydaje na zakup opału ponad 10 procent budżetu domowego, co zalicza je do grona ubogich energetycznie. Rozwiązaniem, jakie widzi Izba jest modernizacja kopalń i złagodzenie zapisów uchwał antysmogowych przyjmowanych przez samorządy.
(Joanna Orszulak/ew)