Bochnia już kilka miesięcy temu zasłynęła kontrowersyjnym podejściem do budżetu obywatelskiego. Burmistrz zdecydował o przekazaniu zarządom 14 osiedli po 50 tysięcy złotych (wcześniej dostawali po 2 tysiące). Kiedy po krytyce w mediach urzędnicy postanowili przygotować budżet obywatelski z prawdziwego zdarzenia - nie spodobało się to niektórym zarządom osiedli, m.in. Mirosławowi Korcie.

"Naradzać się powinni członkowie zarządu z przewodniczącym. Głosowanie do urn to kłopot. Wiemy, jakie mamy wybory" - twierdzi Korta z osiedla Karolina.

"Ja akurat jestem sceptyczny, by o rozdzieleniu pieniędzy decydował zarząd osiedla. Zarząd, który jest wybierany małą ilością osób, ma decydować o publicznych pieniądzach? Jakaś forma głosowania publicznego powinna być" - przekonuje z kolei Ireneusz Sobas z osiedla Krzęczków - Łychów.

Burmistrz Stefan Kolawiński przyznał w rozmowie z Radiem Kraków, że najchętniej nadal przekazywałby pieniądze do dyspozycji zarządów osiedli. Jego zdaniem jest to najprostsze rozwiązanie. 

"Nie ma jednej wypracowanej formuły budżetu obywatelskiego, że to ma wyglądać tak i tak. Jeśli zdecydujemy, że przekazywanie pieniędzy do dyspozycji zarządów osiedli to będzie nasza decyzja. Jeżeli będziemy chcieli mieć jakąś formułę rozbudowaną z głosowaniem, takim siakim czy owakim, to będzie nasza wola".

Stefan Kolawiński dodaje, że zlecił przygotowanie regulaminu budżetu obywatelskiego na bazie innych miast, "po to, żebym nie był posądzony o to, że jestem zamknięty, hermetyczny, niereformowalny. To nieprawda. Wydawało mi się, że proste rozwiązanie, jest zarazem rozwiązaniem skutecznym".

Burmistrz Bochni podkreśla, że do dotychczasowego rozdziału pieniędzy przez zarządy osiedli można by dołożyć zasady spisane na papierze. Tak żeby mieszkańcy dużo wcześniej wiedzieli np. kiedy mogą zgłaszać swoje pomysły zarządom osiedli i kiedy odbędzie się zebranie w tej sprawie. Jak jednak zastrzega, na razie jeszcze nie zdecydowano, którą drogą pójdzie Bochnia.

Kolejne spotkanie w sprawie bocheńskiego budżetu obywatelskiego za 2 tygodnie. 

 

(Bartek Maziarz/ew)