- Sami jako społeczeństwo stwarzamy sobie bariery. Do końca roku budowa musi się udać. Terminy są napięte, a obawiam się, że działania, które nie mają wiele wspólnego z dobrem wspólnym mogą zniweczyć pewne plany" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków burmistrz Kolawiński.
Czy te feralne 20 centymetrów, przez które opóźni się budowa parkingu, to wynik protestu jednego z mieszkańców Bochni? "Może tak być" - ucina krótko Kolawiński.
Jeśli Bochnia nie wybuduje parkingu przy dworcu kolejowym do końca roku, to może jej przepaść 6,5 miliona złotych dofinansowania. Wtedy miasto musiałoby pokryć cały koszt budowy w wysokości około 10 milionów złotych.
Wizualizacja
(Bartek Maziarz/ew)