Nowa definicja mobbingu i obowiązek przeciwdziałania. Gość Radia Kraków” zmiany idą w dobrym kierunku

Prace nad nowymi przepisami dotyczącymi mobbingu trwają w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

„Nie wiem, czy sama regulacja jest tutaj winna. Niewątpliwie jest bardzo rozbudowana. Definicja mobbingu jest wielowątkowa, ma wiele kryteriów, które trzeba spełnić, żeby do tego zjawiska doszło” – komentuje w Radiu Kraków dr Marek Benio z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Stąd też te statystyki – mówi – które podaje dziennika „Rzeczpospolita”, że tylko jedna na dwadzieścia spraw z powództwa o mobbing kończy się zwycięstwem pracownika.

Dr Marek Benio zwraca uwagę, że dane te niekoniecznie świadczą o tym, że regulacje są złe, ale ich zrozumienie.

„Najwięcej wyroków, które się kończą niekorzystnie dla pracownika, to są wyroki, w których doszło do naruszenia praw pracowniczych, ale nie był to mobbing”

- mówi.

Gazeta podnosi, że - jak wskazują założenia projektu - już sama definicja mobbingu obecnie budzi wrażenie tak rygorystycznej, że wypacza sens ochrony zatrudnionych przed długotrwałą przemocą w miejscu pracy. Dlatego definicja ta ma zostać zmodyfikowana.

Prof. filozofii o mobbingu w Bunkrze Sztuki: Niestety przyzwyczailiśmy się do przemocy Prof. filozofii o mobbingu w Bunkrze Sztuki: Niestety przyzwyczailiśmy się do przemocy

Zapowiedzi ministerstwa – według Marka Benio – zmierzają we właściwym kierunku. Chodzi o to, żeby zapobiegać mobbingowi. „Pierwszy paragraf kodeksu pracy mówi, że pracodawca ma obowiązek przeciwdziałać mobbingowi. Zmiana, którą proponuje ministerstwo i to jest moim zdaniem najciekawsze odkrycie, ma promować proaktywne zachowania zmierzające do przeciwdziałania mobbingowi. (…) Tak naprawdę, żeby wygrać sprawę o mobbing trzeba było stracić pracę w większości przypadków. Gdzie tu prewencja?” - pyta gość Radia Kraków.

Wewnętrzne zasady przeciwdziałania mobbingowi w pracy w danym zakładzie będą obowiązkowe. „To dobra idea, żeby w ogóle zdławić ten problem w zarodku” – ocenia dr Benio.

„Po doprowadzeniu do procesów sądowych, jest już za późno, a psychiczne szkody są nie do odratowania”

- podkreśla.

Pracodawca „nagrodzony”?

„Rzeczpospolita” relacjonuje, że podstawową cechą mobbingu ma być odtąd uporczywe nękanie pracownika. Nowa definicja - podaje dziennik - wykluczać ma zachowania incydentalne i jednorazowe oraz wskazywać i kłaść nacisk na te, które mają charakter nawracający lub stały, pochodzące w szczególności od przełożonego, współpracownika, podwładnego, pojedynczej osoby bądź całej grupy ludzi. Ma ona też uniezależniać wystąpienie nękania od intencjonalności działania sprawcy lub wystąpienia określonego skutku.

Gazeta dodaje, że projektodawcy chcą zwolnić pracodawcę z odpowiedzialności cywilnoprawnej względem pracownika za wystąpienie mobbingu, w przypadku, w którym nękania nie dopuścił się przełożony pracownika, a zatrudniający wdrożył skuteczne działania prewencyjne w zakresie mobbingu.

„Roszczenia pracownika ulegną wzmocnieniu, ale również prawa pracodawcy będą tutaj chronione silniej” – wyjaśnia dr Benio.

Gość Radia Kraków pozytywnie ocenia nowość w zapisach prawnych – to że dany pracownik nie musi być nękany przez jedną osobę. Może to być też grupa osób.

„Na przykład z grupy pięciu kolegów czy koleżanek z pracy, każda jedna na zmianę dokuczała. Nie było więc tej ciągłości zachowania jednej osoby” – podaje dr Benio. A to często wpływało na niewystarczający powód, by sąd uznał roszczenia ofiary mobbingu za zasadne.