George H. W. Bush dies at age 94 PAP/EPA/KIMMO MÄNTYLÄ
Jak powiedział PAP kierownik Katedry Amerykanistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Andrzej Mania, prezydentura George'a H.W. Busha - z europejskiej perspektywy - ważna jest przede wszystkim dlatego, że "wypadło mu postawić +kropkę nad i+ nad końcem zimnej wojny".
"Ronald Reagan kończąc swoją kadencję, był przekonany, że przez kontakty z Gorbaczowem, przez procesy, które rozpoczynały się w Europie Wschodniej, zimna wojna się skończyła. Bush był na początku ostrożniejszy, uważał, że jeszcze nie czas tak wierzyć - nie wiadomo, czy Gorbaczow wytrwa, czy elity rosyjskie go nie +zmiotą+" - tłumaczył początki urzędowania Busha seniora prof. Mania.
Jak przypomniał, w 1989 r. George H.W. Bush "zaczął potwierdzać swoje wyjątkowe zainteresowanie sprawami Europy Środkowej, bo widział, że obecna jest tam duża dynamika". "To utwierdziło go, że być może te pierwotne obawy o niepewność reform Gorbaczowa nie są uzasadnione, bowiem Europa Wschodnia wyraźnie zmierza w inną stronę, a ze strony Gorbaczowa nie padają z kolei żadne groźne stwierdzenia. (...) Stąd też, z wielkim optymizmem, mniej więcej od wiosny 1989 roku, przez cały ten rok, patrzył na rozgrywające się u nas wydarzenia" - podkreślił prof. Mania.
W ocenie kierownika Katedry Amerykanistyki UJ, Bush senior na ówczesne przemiany "patrzył z zamysłem, aby nie nastąpiła tu rewolta, która w brutalny, krwawy sposób +zmiecie+ rządzących". Podczas wizyty w Polsce, w trakcie długiej rozmowy z gen. Wojciechem Jaruzelskim, miał w związku z tym namawiać go do pełnienia funkcji prezydenta. "Sam nawet napisał: jaka to paradoksalna sytuacja, gdy przedstawiciel państwa kapitalistycznego namawia komunistycznego przywódcę, żeby nadal utrzymywał władzę" - przypomniał prof. Mania.
W jego cenie, postawa Busha seniora nie wynikała jednak "z ideologicznych sympatii, tylko z tego, że nie chciał żadnych dramatycznych wydarzeń, a podejrzewał, że mogłyby wybuchnąć". "Był już tego świadom - bo czerwcowe wyniki potwierdziły, że postawa społeczeństwa jest zdecydowanie pro-Solidarnościowa - i tylko mechanizm, który zastosowano w tych wyborach, spowodował, że porażka komunistów nie była większa" - ocenił kierownik Katedry Amerykanistyki UJ.
Jak podkreślił, rządzący wówczas Ameryką prezydent namawiał Jaruzelskiego na prezydenturę, "bo to gwarantowało pewien spokój". "On nie rozumiał tych wszystkich rewolucjonistów, w tym Lecha Wałęsy, którego dynamika i pewna naturalność formy wypowiedzi, zachowania, trochę go deprymowała; nie był przekonany, że z tego wyrasta coś, co on rozumie" - tłumaczył prof. Mania.
Zwrócił również uwagę na paradoks sytuacji Jaruzelskiego, który "był rozpoznany, miał na sumieniu oczywiste grzechy, można było rozumieć, czego można od niego oczekiwać". "A rewolucjonista Wałęsa - przy całej sympatii politycznej - budził pewien niepokój" - wskazał.
"Zdecydowanie można powiedzieć, że do Polski był nastawiony sympatycznie, życzył jej sukcesu. W pewnym momencie rozumiał to inaczej niż reszta społeczeństwa (...), ale ja rozumiem jego intencje" - powiedział prof. Mania i dodał, że Bush senior "był zdecydowanym rzecznikiem wolnej Polski".
"Mam dla niego dużo sympatii" - podkreślił kierownik Katedry Amerykanistyki UJ. "Byłem niedawno w Stanach, w czasie, kiedy zmarła jego żona, Barbara Bush, a on był prowadzony już na wózku. Z sentymentem mówiono o nim w amerykańskich mediach - właśnie jako o człowieku, który zmierzył z procesem wielkiej przemiany" - podsumował.
PAP/bp
George H.W. Bush, 41. prezydent Stanów Zjednoczonych, który rządził w okresie historycznych przemian demokratycznych w Polsce i rozpadu ZSRR, zmarł w piątek w swoim domu w Houston w Teksasie, przeżywszy 94 lata.
Z pewnością w przypadku tego pilota wojskowego, przedsiębiorcy, członka Izby Reprezentantów, ambasadora USA w ONZ, dyrektora CIA, 43. wiceprezydenta USA i w końcu 41. prezydenta USA określenie, że "był wielkim przyjacielem Polski" nie jest podyktowane żałobą czy kurtuazyjną przesadą.
Dzięki jego zaangażowaniu i naciskom narosłe latami rządów komunistycznych zadłużenie Polski w zrzeszającym rządowych wierzycieli "Klubie Paryskim" (32,8 mld USD pod koniec 1990 r.) zostało zredukowane o 50 procent.
George H.W. Bush - ojciec 43. prezydenta USA George'a W. Busha - pod koniec życia cierpiał na chorobę Parkinsona i poruszał się na wózku inwalidzkim. Niespełna osiem miesięcy temu zmarła jego żona Barbara Bush, z którą w małżeństwie żył przez 73 lata. W kwietniu, dzień po pogrzebie żony, trafił do szpitala z powodu wyjątkowo poważnego przeziębienia.
W 2013 roku, gdy wydawało się, że nie przeżyje zakażenia, które przedostało się do krwi, Bush wygrał walkę z chorobą. Z klasycznym dla siebie sarkastycznym, pełnym autoironii poczuciem humoru poradził swoim przyjaciołom przygotowującym się do ceremonii żałobnych, by "harfy schowali do szafy"
George H. W. Bush - urodzony w 1924 roku w Milton (stan Massachusetts) w rodzinie bankiera i byłego senatora Prescotta Busha potomek amerykańskiej elity i absolwent ekonomii prestiżowego Uniwersytetu Yale - był ostatnim przedstawicielem amerykańskiego "wielkiego pokolenia" w Białym Domu.
Było to pokolenie wychowywane w czasach "wielkiej depresji", walczące na frontach II wojny światowej, które zwyciężyło nad faszyzmem, przeżyło okres wspaniałego wzrostu gospodarczego Stanów Zjednoczonych oraz dożyło końca komunizmu i zimnej wojny - najdłuższej i najkosztowniejszej wojny w historii USA.
Spokój, znajomość tajników międzynarodowej dyplomacji i doświadczenie 41. prezydenta Stanów Zjednoczonych zdaniem komentatorów przyczyniły się do tego, że rozpad "imperium zła" - jak prezydent Ronald Reagan nazywał dysponujący tysiącami głowic nuklearnych ZSRR - nie zakończył się globalną tragedią.
Dla Busha służba publiczna tak jak dla innych członków "wielkiego pokolenia" nie była sposobem na zrealizowanie osobistych ambicji, ale obowiązkiem.
Bush miał zaledwie 18 lat, gdy w reakcji na atak japońskiego lotnictwa na bazę amerykańskiej marynarki wojennej w Pearl Harbor na Hawajach, bezpośrednio po ukończeniu elitarnej szkoły wojskowej Philips Academy, zaciągnął się do służby wojskowej.
Był najmłodszym pilotem bojowym amerykańskiej floty wojennej. Miał zaledwie 20 lat, gdy jego samolot - bombowiec Grumman TBM Avenger został zestrzelony nad Pacyfikiem. Przyszły prezydent po zestrzeleniu samolotu jako jedyny z załogi ocalał i został uratowany przez amerykański okręt podwodny.
Po zakończeniu II wojny światowej George H.W. Bush studiował na Uniwersytecie Yale, a po ukończeniu studiów w 1948 roku - razem ze swoją poślubioną w 1945 r. żoną Barbarą i dwuletnim wtedy najstarszym synem George'em Walkerem - wyruszył w poszukiwaniu fortuny na Zachód, tak jak Amerykanie czynili to w przeszłości.
Bushowie osiedlili się w Teksasie, gdzie współzałożona przez niego w roku 1953 w Dallas firma wydobycia ropy naftowej Zapata Petroleum Industries stała się pionierem w podwodnych odwiertach ropy naftowej. Dzięki sukcesom w interesach ten odznaczony za męstwo pilot w 1966 roku, gdy zwyciężył w wyborach do Izby Reprezentantów z ramienia Partii Republikańskiej, był już milionerem.
Pod dwóch kadencjach w Izbie Reprezentantów i dwóch nieudanych startach w wyborach do Senatu ze stanu Teksas George Bush, związany przez całe swoje życie z pragmatycznym, umiarkowanym skrzydłem Partii Republikańskiej, został mianowany przez prezydenta Richarda Nixona (1969-1974) na ambasadora Stanów Zjednoczonych przy ONZ.
Po dwóch latach na tym stanowisku, był również przewodniczącym Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej, a następnie (1974-1975) szefem misji łącznikowej Stanów Zjednoczonych w Chińskiej Republice Ludowej. W latach 1976–1977 Bush był dyrektorem CIA, gdzie zdaniem większości historyków i politologów przyczynił się do poprawy morale funkcjonariuszy agencji po największej w historii amerykańskiej agencji wywiadowczej aferze Watergate. Na dowód uznania dokonań Busha na stanowisku dyrektora CIA siedziba tej agencji w Langley (stan Wirginia) została nazwana jego imieniem.
W 1980 r. Bush ubiegał się o otrzymanie nominacji Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich, jednak zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie wygrać z charyzmatycznym Ronaldem Reaganem, przystał na jego propozycję, by w przypadku zwycięstwa zostać jego wiceprezydentem.
Po zwycięstwie Reagana podczas dwóch kadencji sprawowania przez niego urzędu prezydenta (1981-1989) Bush pozostawał w cieniu legendarnego już 40. prezydenta i był politykiem działającym na rzecz kompromisów w jego gabinecie.
Kiedy w 1988 r. Bush ponowił swoje starania o uzyskanie nominacji Partii Republikańskiej, miał poparcie Reagana i najlepsze CV w historii starań o Biały Dom. Dzięki doświadczeniu i poparciu partii ten były biznesman, jako drugi w historii Stanów Zjednoczonych urzędujący wiceprezydent, został wybrany na prezydenta. Pierwszego takiego wyczynu dokonał Martin Van Buren w 1836 roku.
Podczas sprawowania urzędu Bush z powodu wydarzeń na arenie międzynarodowej - rozpadu bloku komunistycznego, jesieni ludów w Europie Środkowo-Wschodniej, masakry studentów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 r., a w roku 1990 inwazji Iraku na Kuwejt - był skoncentrowany na polityce zagranicznej, manewrując z wyczuciem od kryzysu do kryzysu.
Krytykowany przez wielu za zbytnią ostrożność (np. jeśli chodzi o uznanie niepodległości państw bałtyckich) Bush z powodzeniem uniknął poważnych konfliktów.
Wstrzymanie przez niego ofensywy sił sprzymierzonych w I wojnie w Zatoce Perskiej w roku 1992, kiedy siły koalicji znajdowały się pod Bagdadem, wtedy krytykowane jako decyzja przedwczesna, obecnie są stawiane jako przykład tego, czego nie powinien był uczynić jego syn George W. Bush podczas II wojny w Zatoce Perskiej, kiedy w 2003 roku zdecydował się na inwazję Iraku.
Konieczność zajęcia się licznymi konfliktami spowodowała, że 41. prezydent USA zaniedbał politykę wewnętrzną i mimo astronomicznego poparcia (ponad 92 proc.) po zwycięstwie w wojnie w Zatoce Perskiej w styczniu 1992 r. 10 miesięcy później przegrał swoją batalię o wybór na następną kadencję w wyborach z demokratą Billem Clintonem - przedstawicielem nowego pokolenia. Po złożeniu urzędu Bush nie wycofał się całkowicie z życia publicznego, a nawet pogodził się ze swoim dawnym przeciwnikiem Clintonem, biorąc razem z nim udział w wielu kampaniach na rzecz programów humanitarnych.
Amerykanie najwyraźniej tęsknią za takim politykiem - zdolnym do "zakopania topora wojennego", podjęcia działań ponad partyjnymi podziałami, opanowanym i dystyngowanym - czego dowodem jest fakt, że jego popularność jest obecnie wyższa niż w momencie odejścia z urzędu w styczniu 1993 roku.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)