Motocykl był kolejnym krokiem Grodzkiego. Poza oczywistymi różnicami konstrukcyjnymi w porównaniu z samochodem motocykl miał jeszcze jedna ważną cechę – był dużo tańszy, a to – według Grodzkiego – mogło spowodować większe zainteresowanie tym pojazdem wśród społeczeństwa polskiego.
Początkiem motocykla był rok 1885, gdy niemiecki konstruktor Gottlieb Daimler stworzył taki pojazd. W tej historii pojawia się polski wątek. Jest nim fakt, że jednym ze sponsorów prac Daimlera był polski magnat – książę Władysław Drucki-Lubecki. Doceniał on przełomowe znaczenie prac niemieckiego konstruktora i dlatego wspierał go finansowo.
Mało znany jest fakt, że motocykl powstał zupełnie przypadkowo. Daimler pracował nad stworzeniem samojezdnego powozu napędzanego silnikiem spalinowym, dwukołowy jednośladowy pojazd zbudował tylko po to, aby wypróbować silnik. Zupełnie nieświadomie powstał motocykl, który w zbliżonej formie konstrukcyjnej jest używany do dziś.
Trzynaście lat później, w 1898 r., pierwszy motocykl pojawił się w Polsce. Był to francuski trójkołowiec De Dion-Bouton.
Pierwszy motocykl wzbudził ogromną sensację, gdyż stał się alternatywą dla pasjonatów motoryzacji, których nie stać było na niebotycznie wówczas drogie auta. I chyba stał się dość intratnym towarem handlowym – w takim również celu Grodzki sprowadził ten pojazd.
Dwa lata później w Warszawie było już ok. 20 motocykli, a ich właściciele byli tak aktywni, że w tym roku zorganizowano pierwszy oficjalny torowy wyścig motocyklowy.
„Pierwszy motocykl na ziemiach polskich to historia tego, co dziś widzimy na ulicach i drogach. W tym momencie warto pamiętać, postać Grodzkiego, który to zapoczątkował. Był światłym człowiekiem i chyba trafił w dziesiątkę. Motocyklizm szybko zdobywał nowych sympatyków, co najlepiej pokazuje rozwój turystyki i sportu. W 1903 r. organizowano już wyścigi torowe i szosowe. W 1905 r. odbyły się pierwsze mistrzostwa Królestwa Polskiego” – powiedział PAP właściciel Gdyńskiego Muzeum Motoryzacji Witold Ciążkowski.
De Dion-Bouton był w owym czasie w Europie bardzo popularnym motocyklem. W latach 1897–1905 był produkowany w dużych liczbach egzemplarzy we Francji. Sprzedano również do kilku krajów licencję na jego produkcję, w tym do carskiej Rosji. Wersje licencyjne powstawały nieco dłużej. W czasie produkcji silnik De Dion-Bouton był modernizowany, wzrastała pojemność skokowa, od 138 w prototypie do 955 cm3 w ostatniej seryjnej wersji. Co za tym szło, wzrastała również moc (od 0,5 do 8 KM) i prędkość maksymalna. Pierwsza wersja seryjna z 1897 r. miała silnik o pojemności skokowej 211 cm3 i mocy 1,5 KM. Pozwalało to na osiągnięcie prędkości ok. 40 km/h.
Już po kilku miesiącach Grodzki doczekał się naśladowców. Przy czym jego handlowi konkurenci chcieli pójść dalej i rozpocząć montaż lub produkcję motocykli w Warszawie. W latach 1903–1905 w prasie warszawskiej ukazały się cztery niezależne informacje o „uruchomieniu krajowych montowni i fabryk motocyklowych”. Owe anonse mówiły wyraźnie o faktach dokonanych – „uruchomiono”, a nie o planach przyszłościowych. W sklepach owych firm pojawiły się nawet motocykle. Po kilku miesiącach sprawa się wyjaśniła. Owe „wyprodukowane motocykle” były egzemplarzami sprowadzonymi z zagranicy, a reklamowane „montownie i fabryki” stanowiły czystą fikcję i były testowaniem rynku. Wspomnianymi anonsami handlowcy chcieli sprawdzić, ile osób będzie zainteresowanych kupnem motocykla. Zainteresowanie musiało być jednak niewystarczające, bo żadna ze wspomnianych czterech inicjatyw nie wyszła poza ogłoszenia oraz przykładowy pojazd w witrynie sklepu.
Co ciekawe, rosyjscy historycy, nie sprawdzając stanu faktycznego, owe warszawskie „inicjatywy” uznali za działające zakłady wytwórcze, będące częścią rosyjskiej historii tego tematu. Owszem, Warszawa była wówczas w zaborze rosyjskim, ale owi warszawscy handlowcy byli Polakami, a ogłoszenia prasowe ukazały się w języku polskim.
W zbiorach Narodowego Muzeum Techniki znajduje się motocykl De Dion-Bouton z 1898 r. Nie ma jednak potwierdzenia w dokumentach, że jest to pierwszy egzemplarz sprowadzony do Polski.
„Dziś po naszych drogach jeździ ponad milion motocykli i drugie tyle motorowerów. To pokazuje, jak przez 125 lat rozwinął się u nas motocyklizm. Przechodził on różne etapy, czym innym był w pionierskich latach, czym innym w latach PRL, a dziś to głównie pasja dająca radość zarówno mężczyznom, jak i kobietom” – powiedział PAP redaktor naczelny portalu Motocyklista Paweł Kot.
„Dziwne jest, że Grodzki nie doczekał się u nas żadnego upamiętnienia, nawet tablicy na którymś z domów w Warszawie. Miał on wszakże zasługi dla obu nurtów motoryzacji – automobilizmu i motocyklizmu” – dodał Kot.