Cenzura istniała przez cały okres Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a powołany w 1946 roku Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk był jedną z najważniejszych instytucji w państwie. Za jego pośrednictwem władze partyjne sterowały propagandą, nie dopuszczając do rozpowszechniania niewygodnych dla siebie informacji i treści. Jak to ujął na jednym ze spotkań cenzorów Jakub Berman, który sprawował nadzór nad komunistycznym aparatem propagandowym, "wolność prasy i zgromadzeń jest tylko dla tych, którzy mają odpowiedni stosunek do Polski”.
W 1977 roku Tomasz Strzyżewski, pracownik krakowskiej delegatury urzędu cenzury, wywiózł potajemnie do Szwecji ponad 700 stron własnoręcznie przepisanych zapisów i zaleceń cenzorskich, będących pilnie strzeżoną tajemnicą komunistycznego państwa. W tym samym roku zostały one opublikowane za granicą jako "Czarna księga cenzury PRL".
Po latach Tomasz Strzyżewski opowiadał Polskiemu Radiu, że przez kontrolę celną przeszedł w marynarce i rozpiętym płaszczu, z materiałami przytwierdzonymi do pleców. Tomasz Strzyżewski do pracy w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk trafił przypadkiem. Kiedy zorientował się, czym naprawdę zajmuje się ta instytucja, zaczął na nocnych dyżurach ręcznie przepisywać materiały stanowiące jej największe tajemnice.
W 1976 roku Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk posiadał listę 37 twórców, których publikacje i wszystkie przypadki wymienienia ich nazwisk miały być sygnalizowane kierownictwu instytucji. Na liście byli między innymi Zbigniew Herbert, Jerzy Waldorff, Stefan Kisielewski oraz Marek Nowakowski, który po latach mówił o sytuacji niepokornych pisarzy w komunistycznej Polsce.
Niektórzy, jak Stefan Kisielewski, wydawali swoje książki w Paryżu pod pseudonimem. Pisarz publikował je w tamtejszym Instytucie Literackim pod wymownym nazwiskiem Tomasz Staliński. W 1977 roku literaci w Polsce utworzyli czasopismo wydające w drugim obiegu. "Nazwali je "Zapis" od pojęcia zapisu cenzorskiego" - tłumaczył Marek Nowakowski, który był jednym z założycieli magazynu.
Dla Tomasza Strzyżewskiego jednym z najbardziej dramatycznych zapisów i rozporządzeń dla cenzorów było zakłamywanie prawdy o zbrodni katyńskiej, ponieważ jego ojciec tam właśnie został zgładzony.
W PRL nie można było pisać nie tylko o pewnych faktach historycznych, jak istnienie sowieckich łagrów, ale też o wielu mniej istotnych rzeczach, niezgodnych z zapisami cenzorskimi. Jeden z nich głosił na przykład, że nie należy dopuszczać do żadnych polemik z materiałami opublikowanymi na łamach "Trybuny Ludu" i "Nowych Dróg". Inny zakazywał puszczania do druku materiałów, które prezentowały w "przesadnym, alarmistycznym tonie aktualny stan zabytkowego cmentarza powązkowskiego". Był także między innymi zapis mówiący, że "nie należy podawać informacji o wielkości spożycia kawy w skali rocznej w kraju, celem uniemożliwienia ujawnienia wielkości reeksportu kawy".
Cenzurze sprzeciwiało się wielu przedstawicieli polskiej myśli i nauki. Głośne stało się wystąpienie Stefana Kisielewskiego na zebraniu Związku Literatów Polskich w 1968 roku, w którym zaprotestował przeciwko - jak to nazwał - "skandalicznej dyktaturze ciemniaków". Z cenzurą próbowano też walczyć poprzez jawne protesty, takie jak „List 34” z 1964 roku. Jednak najskuteczniejszym sposobem walki o wolność słowa okazało się utworzenie drugiego obiegu wydawniczego.