Napisy ciężko będzie usunąć, bo ze względu na rośliny i zwierzęta nie można używać silnych środków chemicznych. Paweł Skawiński, wieloletni dyrektor TPN a obecnie wykładowca akademicki podkreśla, że wcześniej takich sytuacji w Tatrach nie było. Pisanie sprayem na skałach i głazach to już nie tylko oszpecanie krajobrazu, ale także niszczenie przyrody. - Do tej pory obowiązywała zasada, że w Tatry wybierają się ludzie, którzy góry, przyrodę darzą estymą. Te zasady przestały obowiązywać i to martwi. Tatry słynęły z tego, że były wolne od chamstwa a dziś to chamstwo, niestety możemy dostrzec - ubolewa Skawiński.

Dwa lata temu pseudokibic oszpecił napisami szlak do Morskiego Oka. Wtedy udało się sprawcę zatrzymać i ukarać. Delikwent dostał wyrok w zawieszeniu, wysoką grzywnę. Musiał też naprawić szkody, które wyrządził. TPN tłumaczy, że trudno jest upilnować wszystkich jeśli co roku obszar polskich Tatr odwiedza trzy miliony turystów.

 

 

Przemek Bolechowski/jg