Decyzja MSW wywołała wśród samorządów na Podhalu niedowierzanie. Prawie wszystkie gminy i powiat tatrzański negatywnie wypowiedziały się na temat zmiany właściciela terenów należących do PKL m.in. w Tatrach. Swojego zaskoczenia nie kryje też Piotr Bąk starosta tatrzański.
- Ta zgoda na wniesienie nieruchomości i całego majątku PKL do PKG, która jest spółką z dominującym kapitałem zagranicznym, jest dla mnie zaskakująca. Majątek PKL jest rozległy, zwłaszcza ten najcenniejszy, w Tatrach. W moim przekonaniu minister spraw wewnętrznych wydał rozstrzygnięcie niezgodnie z prawem. Ustawa z 2001 roku o narodowym charakterze strategicznych zasobów narodowych kraju mówi wyraźnie, że zasoby przyrodnicze parków narodowych nie podlegają przekształceniom własnościowym. A właśnie nieruchomości w Tatrach, skały, turnie i inne tereny, na których są budynki PKL, są częścią tych zasobów przyrodniczych.
Samorządy nie wykluczają, że decyzję ministra spraw wewnętrznych zaskarżą, o ile będą miały do tego prawo.
Jednocześnie starosta tatrzański przypomina, że od dawna wieszczono, że prywatyzacja Polskich Kolei Linowych będzie otwarciem puszki Pandory. Dawni właściciele ziem w Tatrach teraz bowiem masowo składają wnioski o odzyskanie zabranych im działek w Tatrach, które miały służyć ochronie przyrody a nie zyskowi prywatnej spółki.
Decyzja Ministra Spraw Wewnętrznych dotyczy nie tylko terenów w Tatrach, ale i w wielu innych miejscach, np. w samym Zakopanem, Kościelisku, Szczawnicy czy Zawoi. Sprawa więc dotyczy sporej części Małopolski, szczególnie że koleje linowe to bardzo ważna infrastruktura, jeśli chodzi o narciarstwo czy turystykę.
Przemek Bolechowski/ar