Przed ostatnimi opadami tarnowskie wodociągi dostarczały do swoich odbiorców 34 tysiące metrów sześciennych wody, a mogą 50 tysięcy - podkreśla prezes tarnowskich wodociągów Tadeusz Rzepecki. To mniej więc 2/3 tego, co w ubiegłym roku. To nie jest więc najwyższy stan zapotrzebowania wody. Jesteśmy w stanie podać wody dużo więcej, a nawet wspomóc sąsiednie wodociągi - podkreśla.

Tarnowskie wodociągi sprzedają mniej wody do fabryk i zakładów, które działają na mniejszych obrotach oraz do szkół i przedszkoli. Firmy mają też większe zaległości w płatnościach.

O ile klienci tarnowskich wodociągów - jak zapewnia spółka - nie będą mieli problemu z wodą w kranach, to w dużo gorszej sytuacji są gospodarstwa, które nie są podpięte do sieci wodociągowej i korzystają z własnych studni. Według hydrologów grozi nam największa susza od 100 lat i jeśli sytuacja szybko się nie poprawi, to może to spowodować nawet przerwy w dostawie prądu. Bo elektrownie potrzebują wody do chłodzenia generatorów. I niewiele w tym pomogły ostatnie przelotne deszcze i burze. Według hydrologów żeby uzupełnić niedobór odpadów, deszcz powinien padać bez przerwy przez 2 miesiące.

 

Bartłomiej Maziarz/bp