Tarnowianie już kilka lat temu rozpoczęli starania o wskrzeszenie amfiteatru przy ulicy Kopernika. Chcieli, żeby to było miejsca otwarte, niezabudowane miejscami do siedzenia, gdzie będzie można poleżeć na leżaku, poćwiczyć jogę, a w razie potrzeby rozłożyć krzesełka. Dzięki budżetowi obywatelskiemu doprowadzili do wyremontowania muszli koncertowej. Jednak zdaniem prezydenta Romana Ciepieli na części widowni muszą zostać zamontowane na stałe siedzenia - to jeden z warunków ogłoszonego właśnie przetargu. Prezydent przekonuje przy tym, że to opcja kompromisowa. Dodaje, że miasto chce stworzyć podobne miejsce "na Kantorii" obok Parku Wodnego przy ulicy Piłsudskiego i zbiornika wodnego. "Tam będzie coś na kształt amfiteatru letniego. Zielonego, bez ławek, bez foteli. Za to z dużą ilością zieleni i trawy. To miejsce szczególne. Otoczone szkołami, przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Wiele osób chciałoby powrotu do tamtego okresu, kiedy amfiteatr kojarzył im się właśnie z kinem, występami, a nie tylko miejscem spotkań. Tych miejsc spotkań mamy w Tarnowie teraz o wiele wiele więcej, niż wówczas kiedy był tylko amfiteatr". Aktywiści czują się jednak oszukani.
Daniel Cholewiak, jeden z pomysłodawców wskrzeszenia tarnowskiego amfteatru, powiedział Radiu Kraków: "W projekcie zgłoszonym do przetargu widzę zmarnowaną przestrzeń, która - dobrze wykorzystana - mogłaby ożywić centrum. Zamiast tego przekonuje się nas, że takie aktywności dla mieszkańców można organizować na "tarnowskich plantach" pod basenem, na Kantorii (za 100 lat...) i w parkach. Tymczasem wszyscy zastanawiamy się jak ożywić Starówkę. Według mnie urząd jest głuchy na głos mieszkańców! Mądrzejsi od specjalistów miejscy urzędnicy i podążający w stronę przeciwną do trendów światowych architekci z Warszawy stworzyli, nie czując więzi i nie doceniając potencjału tego miejsca, pseudonowoczesny obiekt".