Były prezydent Tarnowa 13 listopada 2017 roku został prawomocnie skazany na 3 lata więzienia za przyjęcie 70 tysięcy złotych łapówki od przedstawicieli firmy drogowej Strabag. Obrońca przekonuje, że jego klient nie wziął żadnych pieniędzy. Zdaniem mecenasa Bogusława Filara, Sąd Okręgowy popełnił błędy. Dlatego złożył kasację od wyroku do Sądu Najwyższego. Jednocześnie obrona byłego prezydenta nadal zabiega o odroczenie wykonania kary więzienia dla Ryszarda Ścigały.

Bogusław Filar zwraca uwagę na to, że Sąd Okręgowy przyznał, iż Sąd Rejonowy w Brzesku popełnił błąd stwierdzając, że na kilka miesięcy przed wyborami doszło do spotkania Ryszarda Ścigały z przedstawicielami firmy drogowej Strabag oraz Bogdanem G., podczas którego mieli się umówić w sprawie przekazania pieniędzy. Mecenas Filar podkreśla, że Ścigała nie brał udziału w takim spotkaniu. Natomiast doszło do spotkania z inicjatywy  Bogdana G. z przedstawicielami Strabaga, podczas którego to właśnie Bogdan G. zaproponował, aby przekazano pieniądze rzekomo na kampanię wyborczą.

Jak jednak podkreśla obrońca Ścigały, Sąd Okręgowy jednocześnie uznał, że ten błąd nie ma znaczenia dla sprawy. "To jest jeden z podstawowych zarzutów kasacji. Uważam, że takie ustalenie narusza szereg przepisów proceduralnych. To ma zasadnicze znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy" - mówi. Zdaniem mecenasa Filara, jeżeli Sąd Rejonowy błędnie przyjął sobie, że doszło do spotkania Ryszarda Ścigały z wręczającymi łapówkę oraz przekazującym, sąd później już mógł nie skupiać się na rozważaniach czy Bogdan G. przekazał pieniądze, czy też nie. "Błędne ustalenie sądu miało kolosalny wpływ na całą ocenę postępowania oskarżonego oraz materiału dowodowego" - dodaje Filar. 

Mecenas Bogusław Filar podkreśla także, że oprócz tego jest też kilka innych błędów. Chodzi między innymi o datę rzekomego wręczenia pieniędzy czy spotkania w Iwkowej.

Obrona Ryszarda Ścigały od początku procesu podważa wiarygodność głównego świadka oskarżenia, ówczesnego prezesa Żużlowej Sportowej spółki Akcyjnej Unia Tarnów Bogdana G., który zdaniem sądów przekazał pieniądze Ścigale. Jednak Filar podkreśla, że sądy w pewnych aspektach nie dały mu wiary. "W związku z tym - naszym zdaniem - brak jest podstaw, aby w oparciu o te zeznania Ryszard Ścigała został skazany" - mówi.

Drugi z obrońców Ryszarda Ścigały, profesor Piotr Kardas, próbował przed Sądem Okręgowym udowadniać, że jeśliby nawet sąd uznał, że Ścigała wziął pieniądze, to można go skazać jedynie za złamanie kodeksu wyborczego, bo przedstawiciele Strabaga przekazywali pieniądze na kampanię wyborczą Ścigały. 

Jednak mecenas Bogusław Filar się od tego odcina. "Rozumiem współobrońcę w tym sensie, że hipotetycznie rozważał taką możliwość. Ja nigdy czegoś takiego nie twierdziłem. W mojej argumentacji od początku do końca twierdzę, że żadne pieniądze ze strony Ryszarda Ścigały nie były przyjęte od pana G." - mówi.

Procedury związane z przekazaniem kasacji do Sądu Najwyższego mogą zająć co najmniej kilka tygodni. Tymczasem obrona Ryszarda Ścigały cały czas zabiega o odroczenie wykonania kary więzienia dla byłego prezydenta Tarnowa na rok czasu ze względów rodzinnych. Jak już informowaliśmy w Radiu Kraków, nie zgodził się na to Sąd Rejonowy w Brzesku. Sędzia argumentowała to między innymi tym, że ewentualne odroczenie kary więzienia niewiele zmieni w sytuacji rodzinnej Ścigały. Obrona złożyła jednak zażalenie na tę decyzję, które będzie rozpatrywał Sąd Okręgowy w Tarnowie. 

- Uzasadniamy, co można w ciągu tych najbliższych paru miesięcy zrobić, aby sytuacja najbliższych oskarżonego była zabezpieczona, na czas gdyby rzeczywiście odbywał karę pozbawienia wolności. Podkreślam, że przez tyle lat Ryszard Ścigała w żaden sposób nie utrudniał postępowania karnego. Ani raz rozprawa nie została odroczona czy to na jego wniosek, czy za jego przyczyną - tłumaczy obrońca Ścigały. Mecenas Bogusław Filar spodziewa się, że ten wniosek powinien zostać rozpoznany w marcu. Decyzja Sądu Okręgowego będzie już ostateczna. 

 

Przypominamy: Brzeski sąd nie wyraził zgody na to, by Ryszard Ścigała jeszcze przez rok pozostał na wolności

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)